stary ceglany dom

Stary, ceglany dom pełen zwierząt - od starej chałupy do stylowej przystani

Domy w Polsce

Ewa i Krzysztof mają tu istną arkę Noego – patronem ich ponadstuletniego domu równie dobrze mógłby być pies, kot albo gąsior Marian.

reklama

 

Kto tu mieszka?

Ewa (zajmuje się marketingiem i aranżuje wnętrza) z mężem Krzysztofem (pracuje w branży budowlanej) oraz dwa psy, cztery koty, cztery króliki i gęś.
 

 

stary ceglany dom

Od letniska do domu na stałe

Z tym domem to był trochę podstęp. Mąż myślał, że kupujemy letnisko, ja od początku wiedziałam, że chcę się tu przeprowadzić na stałe – śmieje się Ewa.
„Tu", czyli do wsi w powiecie trzebnickim, 50 kilometrów od Wrocławia. Ewa znała te tereny, bo kiedyś pracowała w okolicy.
Wkoło lasy i wykopane jeszcze przez cystersów stawy, do tego stare poniemieckie osady. Takie małe Mazury.
Któregoś razu wybrali się na rowery i pod koniec Ewa powiedziała Krzysztofowi: – Będziemy tu mieszkać. Miał wątpliwości, ale ona się uparła.
Kupiła mapę i razem jeździli, szukając domu jak najmniej dotkniętego nowoczesnością.
W końcu znaleźli: rolniczą chałupę z 1902 roku, ze stodołą, ulokowaną pod lasem. To było to!

Zobacz też: Dom jak z filmu: pastelowe wnętrza inspirowane stylem prowansalskim

stary ceglany dom
Gąsior Marian był ukochanym przyjacielem Krzysztofa. Gdy odszedł, właściciel zlecił jego spreparowanie, by na zawsze został w ich domu.

Zwierzęta, które zmieniły wszystko

Przez pierwsze dwa lata przyjeżdżali tu tylko na lato i robili remont. Do przeprowadzki na stałe skłoniły ich… zwierzęta. A konkretnie króliki.
Uratowali je z rąk sąsiada, który chciał zlikwidować hodowlę. Ewa przyniosła do domu, jak sama mówi, dwa wiadra, po jednym kłapouchu w każdym.
Krzysztof zbudował im kojec. Po paru miesiącach pojawiły się małe, dołączyły dwa koty i… już nie było mowy o powrocie do Wrocławia.
W obejściu zamieszkał także Marian, gąsior. Jego przygarnął Krzysiek. Wtedy jeszcze był Marysią, ale w końcu wyszło na jaw, że to samiec.
Ukochał Krzysztofa: wchodził za nim do domu, czekał na smakołyki. Innych atakował i szczypał.
Ewa wzięła więc psa, który został jej osobistym ochroniarzem. – To było kompletne wariactwo – wspomina – ale jestem z natury animalsem, uwielbiam zwierzęta.

stary piec kaflowy
Piec kaflowy był marzeniem właścicielki. Kupiła go okazyjnie w internecie.

Remont jako pasja i styl życia

Remont trwał osiem lat i był prawdziwym utrapieniem, które w końcu zmieniło się w hobby gospodarzy.
Krzysztof nauczył się kłaść tynki, bo ekipy remontowe chciały to robić na szybko i równo pod kreskę.
Ewa podpatrzyła w okolicznych domach oryginalne drewniane okna i z pomocą stolarza zaprojektowała nowe. Stare, plastikowe i paskudne, wyrzucili.
Jednocześnie właścicielka przeczesywała internetowe portale w poszukiwaniu ciekawych mebli. Potrzebowała sprzętów z epoki, żeby pasowały do poniemieckiego domu.
Nie do końca się udało i Ewa żartuje, że otacza ich multi-kulti, bo są tu meble z różnych zakątków Europy.
Ale wnętrza umeblowali jak sto lat temu, a do tego mają stodołę pełną łóżek, szaf i komódek. Po prostu trudno jest się zatrzymać i powiedzieć sobie: dość.

Zobacz też: Grzeją i zdobią. Zobacz najpiękniejsze piece i grzejniki.

antyczne meble

Styl z duszą, nie z katalogu

Planują otworzyć agroturystykę, ale na razie Ewa doradza innym, jak się stylowo urządzić. Przez wiele lat pracowała w branży wnętrzarskiej: śledziła nowinki, jeździła na targi i wystawy. Jej poprzednie mieszkania były nowoczesne i modne.

A potem odkryła, że design ją męczy. – Te wszystkie przedmioty krzyczą: spójrz na mnie, zauważ mnie – mówi. – Angażują uwagę do tego stopnia, że trudno jest wśród nich odpocząć.

Tu ma stare meble z historiami, których lubi się domyślać. Mogą być smutne albo wesołe, ale te przedmioty zawsze niosą dla niej dobrą energię. Podczas remontu Krzysztof odnalazł „ducha” dawnych niemieckich gospodarzy: telegram od przybywającej z wizytą rodziny i list właściciela, którego wcielono do Afrika Korps. I dziecięce buciki wmurowane w nadproże na szczęście. Oni także stworzyli kapsułę czasu i zamurowali w drzwiach swojego nowego domu.

wielkanoc dania

Wielkanocne rytuały i smaki

Gdy przychodzi Wielkanoc, Ewa piecze ciasta, gotuje żurek z chrzanem i śmietaną. Krzysztof wędzi szynki i kiełbasy i przygotowuje krajankę. To tradycyjna potrawa z Kresów, skąd pochodzi jego rodzina.

Usmażone na żeliwnej patelni kawałki wędlin i posiekane jaja na twardo doprawia się chrzanem. Wygląda niezbyt pięknie, ale to prawdziwy smak świąt. Znajomi i przyjaciele zawsze na nią czekają. Jeśli pogoda pozwala, wszyscy siadają na tarasie, a budząca się z zimowego snu przyroda i biegające po ogrodzie króliki tworzą idealny wielkanocny klimat.

Zobacz też: Tulipanowa Wielkanoc w wiejskim siedlisku

ZDJĘCIA: igor dziedzicki  stylizacja: joanna kowalczyk  TEKST: STANISŁAW GIEŻYŃSKI

Instagram właścicielki: @dom_pod_krolikiem

Zobacz również