Stary dom na Mazurach, z wnętrzem romantycznym, stylowym i współczesnym, zanurzony w tajemniczym ogrodzie
Domy w PolscePoniemiecki zwyczajny klocek dwóch projektantów zamieniło w uroczy, stylowy domek, tonący w morzu zieleni. Wnętrze łączy współczesny design ze starymi detalami – jest świeżo, przytulnie, niebanalnie. To świetna inspiracja, jak wyremontować starą chatę nadając jej dzisiejszy charakter. Tylko zobaczcie, jak tu wygodnie i pięknie!
Dom na wynajem? Nie ma mowy!
To miał być dom na wynajem. Pomysł zupełnie naturalny dla pary architektów i projektantów, zwłaszcza w dobie pandemii, gdy ludzie szukają spokojnego siedliska za miastem. Dowiedzieli się o domu na północnych Mazurach, w regionie bliskim Markowi, bo stamtąd pochodzi jego rodzina. Wybrali się na rekonesans i trafili do innego świata. – Wjechaliśmy w gąszcz, wszystko było zielone, soczyste i pachnące, a teren porośnięty starymi drzewami – opowiada Tomek. – Gotowy kadr do „Tajemniczego ogrodu”.
Działka ich absolutnie urzekła, ale sam dom już nie. – Myśleliśmy o czymś starym, romantycznym i stylowym – mówi Marek – a dostaliśmy niezbyt ładny poniemiecki klocek z lat 30. Okolica była jednak wspaniała, a dom trzeba było wymyślić na nowo. Kupili go i zabrali się do porządkowania działki. Czy raczej, jak mówi Marek, do zabawy w odkrywanie. Bo wycinając chaszcze (samemu i z pomocą robotników), zorientowali się, że zostali posiadaczami nie tylko domu, ale też rozwalonej stodoły oraz stawu, za którym rozciągał się brzozowy gaj. To ulubione drzewa Tomka, budzące najmilsze skojarzenia. Byli pod coraz większym urokiem tego miejsca.
Stary charakter, nowe wnętrza i elewacja z czerwonej cegły
Od początku wiedzieli, że nie chcą burzyć domu, lecz zachować jego charakter, tak by przyciągał tutaj ludzi. Myśleli o czymś w stylu duńskich chat o białych ceglanych ścianach. Jednak gdy skuli tynki, okazało się, że pod spodem nie ma popularnej w regionie białej cegły, tylko czerwona. – I pomysł szlag trafił – wspominają.
Dom zatem pozostał czerwony, ale wymagał wyraźnych zmian. Projektanci wyburzyli środkowy komin, lecz dołożyli dwa – jeden z przodu, drugi z tyłu domu. To zgrabnie zamknęło bryłę. Powstały dodatkowe, duże przeszklenia, by wpuścić więcej światła i zieleni do środka. Wysokie okna wyciągnęły sylwetkę budynku do góry. Ocieplenie zostało ułożone od środka, by nie przykrywać oryginalnej cegły. Właściciele zachowali też starą dachówkę.
Remont trwał w najlepsze, a Marek z Tomkiem coraz bardziej zdawali sobie sprawę, że mają do czynienia z nieoszlifowanym diamentem. W końcu gdzieś po pół roku głośno padła myśl, którą mieli obaj: – Zróbmy ten dom dla siebie, a na wynajem znajdziemy coś innego. Pracą przejmować się nie musieli, bo i tak mogą ją wykonywać zdalnie. W pandemii nikogo to nie dziwiło. Zatem teraz to był ich dom. I, jak podkreśla Tomek, w każdym z jego elementów jest cząstka jego albo Marka. To po prostu to, co najbliższe ich sercom.
Zobacz także: Jak zaaranżować antyi, żeby uzywać ich na co dzień?
Pruski minimalizm w duecie z japandi
W samym wnętrzu trudno było odnaleźć oryginalne elementy wystroju. Dom był wielokrotnie przerabiany i remontowany. Z zewnątrz zachował swój rustykalny charakter, środek projektanci urządzili jasny, czysty, przestrzenny, rozkładowy i praktyczny. Czyli, jak sobie żartują, połączyli styl japandi z pruskim minimalizmem. – Dużo naturalnych materiałów i ceramiki, ale wszystko we współczesnym wydaniu, żadnego retro – opowiada Marek. Do tego zieleń, która otula ściany i dosłownie przenika przez okna, a taras staje się salonem, gdy nadchodzi lato. Starali się wycinać jak najmniej drzew na działce, pośrodku tarasu rośnie dorodny jesion, a obok są dwie jodły i kasztan.
Tomek śmieje się, że urządzili się „tanio na bogato”. Gdzie mogli, korzystali z budżetowych rozwiązań. Znaleziony w błocie kawał lipowego pnia stolarz zamienił w jadalniany stół i parapety. Sam rzemieślnik nie wierzył, że uda się to drewno uratować. Podobnie wykorzystali wyciągnięte spod ceramicznych płytek i z poddasza deski – leżą na podłodze w sypialni. W domu są też designerskie smaczki, jak choćby lampa Diesel by Foscarini w salonie, którą Tomek dostał od Marka na urodziny. Jej mniejsza wersja stoi na biblioteczce.
Tajemniczy ogród i letni salon na tarasie
Obaj podkreślają, że mają świadomość historii regionu, a ich dom jest ukłonem w kierunku tradycji. Rozmiar swojego tajemniczego ogrodu tak naprawdę ogarnęli dopiero wtedy, gdy zobaczyli nagrania z drona. – Niby oglądaliśmy mapy, ale nagle zdaliśmy sobie sprawę, że to zielona enklawa pośród jezior, wiosek, pagórków i pól – mówi Marek. – Takie trochę toskańskie klimaty.
Zobacz w galerii więcej zdjęć ze starego mazurskiego domu
ZDJĘCIA: igor dziedzicki stylizacja: joanna kowalczyk TEKST: STANISŁAW GIEŻYŃSKI