Skandynawski domek, w którym rządzą ptaki i... ryby

Skandynawski domek, w którym rządzą ptaki i... ryby

Domy w Polsce

– Pod drzwi podchodzą nam sarny, czasem jelenie, widujemy lisy. Uwielbiają chować się w porastającej naszą działkę nawłoci, której celowo nie kosimy, bo jest piękna o każdej porze roku – opowiada Artur, który wraz ze swoją żoną Anną stworzył na zboczu Wzgórz Lanckorońskich przyrodniczą oazę. 

reklama

W piątek po południu myślą już tylko o wyjeździe na wieś. Niedaleko, zaledwie 50 kilometrów od Krakowa, ale do miejsca absolutnie magicznego. – Otworzyło nowy rozdział w moim życiu – mówi Artur. – Zawsze marzyłem o domku w górach nad wodą, ale dopiero tu nauczyłem się, jak się zatrzymać.

Z tarasu rozciąga się magiczny widok na Babią Górę
Z tarasu rozciąga się magiczny widok na Babią Górę

Sielski domek na wsi zanurzony w przyrodzie

Po przyjeździe on zazwyczaj idzie rąbać drewno, ona rozpala w kominku, a potem jest czas na mały rytuał – szklaneczkę mojito. Projektując dom, Artur przygotował wszystko tak, żeby można było w nim pracować – jest szybki internet, biurko. – Ale jakoś mi to nie wychodzi – uśmiecha się. – Od lat żyję z kalendarzem w ręku. Tu pozwalam sobie na luksus braku planów. Wyłączam się. I to jest wspaniałe. Pewnie dlatego, że otacza nas przyroda, jesteśmy w niej dosłownie zanurzeni.

Hektarowa działka leży na zboczu Wzgórz Lanckorońskich, na skraju wsi, gdzie kończy się Dolina Wisły, a zaczynają Beskidy. Z tarasu widzą Babią Górę. – Najładniejsza jest wiosną, gdy na szczycie lśnią ostatnie śniegi – mówi Artur. Od frontu mają Masyw Leskowca i Beskid Niski, a z prawej Jaroszowicką Górę.

– Pod drzwi podchodzą nam sarny, czasem jelenie, widujemy lisy. Uwielbiają chować się w porastającej naszą działkę nawłoci, której celowo nie kosimy, bo jest piękna o każdej porze roku – opowiada właściciel. – Mamy też mnóstwo ptaków. Dzięki nim odkryłem nową pasję. Robię im zdjęcia, a potem sprawdzam w atlasie, co to za gatunek. Po półtora roku umiem już rozpoznać zięby, czyże, dzwońce, makolągwy. Prawdziwa gratka ornitologiczna trafiła mi się też na pobliskich Stawach Zatorskich w Dolinie Karpia. Sfotografowałem ślepowrona. To szalenie rzadki ptak, który wygląda bardzo egzotycznie. Co to były za emocje!

Przytulna sypialnia, gdzie o poranku słychać głośny śpiew ptaków
Przytulna sypialnia, gdzie domowników budzi głośny śpiew ptaków
Drewniane figurki ptaszków zdobią cały dom, również łazienkę
Drewniane figurki ptaszków zdobią cały dom, również łazienkę

Z miłości do ptaków

Do ptaków Anna i Artur mają szczególny sentyment. Ich drewniane figurki zbierają od dawna, często przywożą z podróży. Idealnie pasowały do weekendowego domu. Na półce nad oknem w jadalni, po prawej stronie stoją te pochodzące z daleka: Islandii, Australii, Afryki czy Karaibów, po lewej – dzieła polskich ludowych artystów. Artur – właściciel krakowskiej pracowni architektonicznej – sam zaprojektował dom.

– To była przyjemność, ale i wyzwanie, bo na co dzień tworzę biurowce, sądy, apartamentowce. Pewnie dlatego dwie pierwsze wersje naszego domku żona uznała za zbyt duże – opowiada. – Stanęło na prostym i kompaktowym domu ze świerka z dwuspadowym dachem, inspirowanym lokalną architekturą. Srebrzysta, transparentna bejca, którą pomalowana jest elewacja nadaje drewnu kolor naturalnej patyny. Zaprojektowałem zadaszony taras, jaki zawsze chciałem mieć, a z boku werandę, o której marzyła Ania. Wnętrze jest bardzo proste, otwarte, wydzieliłem jedynie dwie łazienki – na górze i na dole. Ma to tę zaletę, że gdy napalimy w kominku, nawet w zimie dom nagrzewa się zaledwie w dwie godziny.

W tym drewnianym domku jest wygodnie, prosto i przytulnie
W tym drewnianym domku jest wygodnie, prosto i przytulnie

Proste meble dla większej wygody

Umeblowanie też jest proste, skandynawskie. Większość mebli kupili w IKEA. Drewniane łóżka i szafki do sypialni zrobiła lokalna firma. Ściany ozdobili zdjęciami z podróży i wypraw żeglarskich – to ich dwie wielkie pasje. Powiesili też plakaty z… rybami.

– Są dowodem mojej kolejnej namiętności, do wędkarstwa – uśmiecha się Artur. – Zaczynałem lata temu od brzan i pstrągów w Dunajcu. Dziś najbardziej mnie kręci łowienie ryb morskich. Ale powędkować w pobliskiej górskiej Skawie też lubię. Na plakatach zaś zawsze oznaczam kółkiem ryby, które złowię, bo potem wypytuje mnie o nie siedmioletnia Julcia, nasza wnuczka, gdy tu przyjeżdża. Uwielbia nas odwiedzać, a ja się cieszę, że zaraziliśmy ją miłością do natury.

TEKST: agnieszka Wójcińska, ZDJĘCIA: Yassen Hristov, STYLIZACJA: Anna salak

Więcej zdjęć obejrzysz w galerii. 

Zobacz także: Sielski dom na Mazurach, w środku Puszczy Piskiej

 

Zobacz również