Skandynawska prostota i pastele w pięknym poniemieckim domu
Domy w PolsceWarzywnik wypielony, zwierzęta nakarmione, w piecu dochodzi ciasto. Latem Agnieszka i Piotr pracują od rana do wieczora, ale na coś słodkiego zawsze robią przerwę.
Prace ogrodowe to nie słodkie lenistwo
Dookoła hektary pól uprawnych, pastwisk i lasów. Tu rośnie kukurydza, tam rzepak. W oddali połyskują w słońcu złociste łany pszenicy, powietrze faluje z gorąca. Otoczony kwitnącymi rabatami folwark wygląda jak oaza. Z okien spływają czerwonoróżowe kaskady pelargonii, w wiklinowych koszach pysznią się drzewiaste hortensje, kwitnie lawenda.
Widać, że Agnieszka ma rękę do roślin. Okazji, by z Piotrem leniwie rozsiąść się w ogrodzie, nadarza się jednak niewiele. Zdecydowanie częściej oboje pojawiają się, żeby podlać kwiaty, przyciąć iglaki albo coś nowego posadzić, choć nie mieliby nic przeciwko, by codziennie jadać tu leniwe śniadania lub chociaż wypić popołudniową kawę.
Sprytny sposób na grządki warzywne
Poniemiecki dom pod Gorzowem odziedziczyli po rodzicach Piotra, a oni po dziadkach. I, podobnie jak poprzednie pokolenia, prowadzą gospodarstwo rolne. Uprawiają różne gatunki zbóż, hodują kaczki i gęsi. Od niedawna towarzyszą im Zośka i Albert – para strusi. To ulubieńcy Agnieszki – prezent od męża.
Oczkiem w jej głowie jest ogródek warzywny. Przez wiele lat wysiewała nasiona do gruntu, lecz kilka lat temu poprosiła Piotra, by zrobił drewniane skrzynie. – Takie podwyższone grządki są naprawdę o niebo wygodniejsze od tradycyjnych. Warzywa rosną w nich rewelacyjnie, chwasty niestety też, ale za to łatwiej się taki ogród pielęgnuje – tłumaczy.
Styl skandynawski ożywiony pastelami
Dom, tak jak pobliskie zabudowania gospodarcze, pochodzi z początku ubiegłego wieku. Ma 200 metrów kw., duże okna, wysokie na 3 metry stropy oraz niezamieszkany strych. Na razie nie dotarli do niego jeszcze z remontem, który zaczęli 20 lat temu i końca nie widać. Największym wyzwaniem było wyburzenie ścian w trzech pokojach, by powstała duża, otwarta przestrzeń, gdzie zaplanowali kuchnię. To tutaj Agnieszka i Piotr zaczynają dzień od filiżanki ulubionej kawy, tu zapadają najważniejsze decyzje. Oboje z Piotrem lubią skandynawską prostotę, zdecydowali się więc na kolory rodem z Północy: biel, szarości oraz naturalne materiały. Ożywia je kropla pasteli, pojawiających się przede wszystkim na tekstyliach oraz kuchennych dodatkach.
To głównie skandynawskie marki, które Agnieszka wyszukuje w sklepach internetowych. – Nie mogę się oprzeć zwłaszcza ceramice – mówi. – Moje ulubione marki to Green Gate, Ib Laursen, Bastion Collections, Mason Cash. Z zewnątrz budynek wygląda tak samo jak za dawnych lat. W świetnym stanie zachowała się elewacja z klinkierowej cegły oraz kryty łupkiem dach. Wyróżnia go urodziwy drewniany ganek – żaden dom w okolicy nie ma takiego. To jedyny zewnętrzny element, który przeszedł metamorfozę. – Nie podobała mi się zielona farba olejna, która przykrywała stare drewno, więc się jej pozbyłam. Teraz planuję rozbudowę ganku – wyjaśnia Agnieszka.
Zapach chleba wyjętego z pieca
Praca w gospodarstwie nie kończy się po ośmiu godzinach, dlatego w ciągu dnia domownicy robią sobie dłuższą przerwę. Zbierają się wokół wyspy, rozmawiają o tym, jak im minął dzień i co mają jeszcze w planach. Przy okazji pogryzają coś słodkiego: chałkę z makiem, jeszcze ciepłą, z odrobiną masła lub domową konfiturą z truskawek, innym razem ciasto drożdżowe z grubą warstwą kruszonki i lukrem cytrynowym. Agnieszka piekła je już tyle razy, że mogłaby to robić z zamkniętymi oczami. Z domu rodzinnego wyniosła kilka smakowitych przepisów przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Ale wciąż szuka nowych.
Namiętnie czyta i zbiera książki kucharskie. Jest mistrzynią wypieków. W każdy sobotni poranek wyjmuje z pieca cztery gorące bochenki. – Już od dawna nie kupuję chleba. Piekę większą ilość i zamrażam. Wystarczy mąka, woda, zakwas, sól i garść ulubionych ziaren – wylicza. – Do tego dochodzi trochę mieszania, zagniatania i czas potrzebny na wyrastanie. Zapach unoszący się w domu jest nie do opisania. I do tego ta chrupiąca skórka!
Więcej zdjęć w galerii.
TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK/ HAPPY PLACE
ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI