Prowansja na warmińskiej wsi: dom z bielonymi ścianami i węglowym piecem
Domy w PolsceŻaneta przez większość roku mieszka w Warszawie, gdzie od kilkunastu lat zarządza firmą doradczo-szkoleniową. Gdy tylko czuje, że pora naładować baterie, pakuje walizkę i psa do auta. Nie ma szans, by ktoś tu trafił przez przypadek. Po drodze trzeba wyglądać starych lip, między którymi jest wjazd do wąwozu. Zjeżdżać należy powoli. Raz, że stromo, a dwa, że przed maskę może wyskoczyć szarak lub sarna.
Warmia i mazury, czyli urok natury
Zna na pamięć każdą dziurę w drodze i każdy zakręt. Po trzech godzinach mija łagodny łuk z obu stron gęsto porośnięty drzewami. Zwalnia i wypatruje zjazdu, łatwo go przegapić. Otwiera okna, wsłuchuje się w śpiew ptaków i po chwili już widzi wyłaniające się zza drzew zabudowania. Nareszcie jest u siebie.
Ciasto z gruszkami z własnego ogrodu
Kilka pierwszych minut to zawsze spacer dookoła domu, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Znów musi zebrać jabłka i gruszki, bo drzewa uginają się pod ich ciężarem, a bliscy w Warszawie czekają na świeżą dostawę. Trzeba też przyciąć winorośl i krzewy. Ale najpierw pojedzie do stadniny odwiedzić ukochane konie. Latem i jesienią zawsze mam dla nich wiadro jabłek z sadu. Moje konie je uwielbiają.
Jak znaleźć idealny dom?
Po południu zabiera psa na spacer – wędrują po polach lub ścieżką w stronę wąwozu. A wieczorem zaszywa się w sypialni, siada przy biurku i pisze. Jej książka – dla osób, które szukają drogi życiowej i zawodowej – będzie miała tytuł „Odkryj swoje powołanie”.
Pomysł na dom za miastem przywiozła z Francji, gdzie przed laty znajomy zaprosił ją do swojego prowansalskiego château. Do dziś pamięta wypłowiałe od słońca okiennice, zacieniony winoroślą taras oraz romantyczne, gięte meble. I choć wtedy nie planowała urządzać na Warmii małej Francji, po latach doszła do wniosku, że postara się zrobić dla siebie równie urocze miejsce. Gospodarstwo z lat 20. znalazł jej lokalny pośrednik. Dom był w opłakanym stanie, ściany i dach do remontu.
Remont domu
Jeszcze gorzej było z oborą, tak zaniedbaną, że groziło jej zawalenie. Żaneta jednak dostrzegła coś więcej niż ruiny. Na początek to, że wkoło nie ma żywej duszy. Po chwili, że las i łąki ciągną się po horyzont. Przy domu rosną stare grusze i jabłonki, a wylegując się na tarasie, można zajadać porzeczki z krzaka. Później, gdy już kupiła siedlisko, kazała wyciąć otwory w deskach tarasowych, by nie niszczyć rozrastających się krzewów. I zaczęła robić słynną w całej rodzinie porzeczkową galaretkę.
Wnętrza w stylu prowansalskim
Remont zleciła lokalnej ekipie. Słusznie uznała, że miejscowi najlepiej sobie z nim poradzą. Najpierw odnowiono dom, później stodołę. Jej remont przebiegał wolniej, przecież wszyscy mieli już gdzie spać. Żaneta, pozbawiona jakiejkolwiek presji, coraz częściej wracała myślami do wakacji we Francji.
W jej głowie świtała myśl o kameralnej agroturystyce, z gościnną izbą na parterze i urokliwymi sypialniami na piętrze, do których prowadzą wąskie, skrzypiące schody. Zależało jej na tym, by zachować w siedlisku klimat dawnych lat. Pozostawiła więc oryginalne deski podłogowe, a ściany pobieliła. Mebli szukała wszędzie: na targach staroci, po wsiach, u znajomych. I choć wyposażenie domu nawiązuje do lokalnych tradycji, chwilami trudno oprzeć się wrażeniu, że leży on na południu Francji. – A już najbardziej na tarasie. Są okiennice, jest winorośl i fantazyjne, ażurowe meble też są. Nawet pogoda zawsze dopisuje. Jak w Prowansji!
Zobacz więcej zdjęć w galerii.
Tekst i stylizacja: Agnieszka Wrodarczyk Happy Place Zdjęcia: Michał Skorupski