Bożena i Andrzej przebudowali stary młyn w Patrykach. Niegdyś wąski i ciemny, teraz ma wielkie okna, nową elewację i przestronne wnętrze dzięki drewnianej dobudówce nad wodą.
STARY MŁYN pod lasem
Piaszczysta polna droga pnie się po warmińskich pagórkach. Za kolejnym wzniesieniem wydaje się, że dalej już tylko las. Ale nie – ostatni zakręt prowadzi na ocienione drzewami podwórko starego młyna, a w drzwiach drewnianego domu witają gości Bożena i Andrzej. To XIX-wieczny budynek, przebudowany według projektu architekta Piotra Majewskiego.
Zostało młyńskie koło zanurzone w nurcie strumienia. Woda szumi i daje przyjemny chłód, z dala słychać bzyczenie pszczół. Zaprzyjaźniony pszczelarz przywozi tutaj swoje ule na popas wśród akacji. Jego pszczoły to prawdziwe indywidualistki. Zamiast akacji wybierają kwiaty szczypiorku albo... wolność. Raz stara królowa i jej wierne robotnice wyroiły się z ula, pokrążyły nad nim chwilę, a potem odleciały. I tyle je widzieli. Owady też czują, że młyn w Patrykach to dobre miejsce, by uciec od wszystkiego.
przebudowa XIX-wiecznego budynku
Kiedy pod koniec lat 90. gospodarze kupili młyn, nie mieli jeszcze pieniędzy na remont, ale Andrzej już zaczął sadzić drzewka i krzaki. Więc gdy dwa lata temu wprowadzali się tu na stałe, wokół domu było już pełno zieleni. Z tarasu widać sad, warzywnik, krzewy owocowe, zielnik i winnicę na słonecznym wzgórzu.
Wiele wody upłynęło w młynówce, zanim młyn zaczął wyglądać jak dziś. Niegdyś wąski i ciemny, teraz ma wielkie okna, nową elewację i przestronne wnętrze dzięki dobudówce nad wodą. Andrzej nie tylko doglądał budowy, ale też sam tu pracował. Zależało mu, by zachować jak najwięcej oryginalnych elementów, takich jak np. drewniane wsporniki. Z zaprzyjaźnionym stolarzem dokładnie wyczyścili też stare deski z elewacji i ułożyli na suficie w salonie. Stół na parterze zrobiony jest z kolei z okrągłych osłon na żarna, a nad nim widać lampę zawieszoną na starym drewnianym dźwigu.
Gospodarze chcą jeszcze zbudować letnią kuchnię, w piwnicy urządzić kącik, gdzie będzie można napić się wina. W końcu Andrzej planuje produkcję z własnych winorośli. Żeby podreperować budżet, postanowili wynajmować pokoje. – Myślę, że gdybyśmy mieli mnóstwo pieniędzy i moglibyśmy siedzieć na tarasie, nie robiąc nic, nasze życie byłoby w gruncie rzeczy nudne – śmieje się Bożena. Przed przeprowadzką do Patryk pracowała w Warszawie w dużym wydawnictwie i marzyła o tym, by zaszyć się tu w ciszy. Teraz cieszy ją przyjmowanie gości, bo – jak mówi – przyjeżdżają tu sami fantastyczni ludzie.
Andrzej gotuje i rozpieszcza ich swoją kuchnią, Bożena z dociekliwością godną detektywa o każdym się czegoś dowiaduje, by przygotować ciekawe lektury. Para oczekująca dziecka znajdzie na stoliku nocnym album z zabytkowymi kołyskami, spragnieni odpoczynku wiersze Szymborskiej, a zakochani listy Osieckiej i Przybory. Zdarza się jej też namówić letników do własnej twórczości. A wtedy goście w Patrykach sprawdzają się w limerykach.
Kontakt do właścicieli: mlynpatryki.pl
Tekst: Joanna Zaguła
Zdjęcia: Michał Mrowiec
Stylizacja: Szymon Zgorzelski