Widoki jak w toskańskiej winnicy zaledwie 40 minut samochodem z centrum Krakowa?
Proszę bardzo, w Dolinie Cedronu.
Łatwo go przeoczyć, bo kryje się za szpalerem przydrożnych drzew i zwyczajną stalową bramą. Wystarczy jednak przekroczyć tę bramę, by znaleźć się w miejscu jak z włoskiej pocztówki: prosty XVIII-wieczny kamienny spichlerz dumnie wznosi się na wzgórzu, skąd można podziwiać malownicze widoki.
Najpiękniejsze sale weselne: stary spichlerz
– Kiedy pierwszy raz tu byłam, pokrywał go szary, cementowy tynk, a wokoło panował straszny bałagan – opowiada Katarzyna Kuchejda, architektka wnętrz. – Co nas w nim zainteresowało? Przede wszystkim sam budynek. To wciąż zagadka dla historyków sztuki, bo trudno szukać podobnych w okolicy. Spichlerz z lokalnego wapiennego kamienia był jednym z zabudowań gospodarczych na terenie dawnej posiadłości rodziny Brandysów. Przechowywano w nim ziarno, siano, mieścił też kuźnię oraz pomieszczenia dla bydła i owiec. Oprócz niego zachowały się jeszcze dwór (także w kiepskim stanie, po wielu latach udało się go wyremontować i teraz jest w nim osiem pokoi z łazienkami) oraz budynek dawnej wozowni, w której urządzono stajnię.
– Pierwsze, co zrobiliśmy? Skuliśmy ze spichlerza tynk i byliśmy zachwyceni, kiedy zobaczyliśmy, jak pięknie wygląda oryginalny surowy kamień. Do dziś nie rozumiem, kto mógł wpaść na pomysł, by go ukryć – wspomina Katarzyna. Odsłoniły się jednak nie tylko zalety, lecz także ogromne pęknięcie przez całą długość południowej ściany, dziś spięte metalowym ściągiem. Potem metr po metrze spichlerz został obkopany i podbity betonową ławą fundamentową, bo przez lata podmywały go spływające po zboczu wody. Pozostała jeszcze kwestia przeciekającego dachu. Z pomocą przyszedł wujek – Stanisław Niemczyk, architekt specjalizujący się w projektach dużych obiektów sakralnych i zabytkowych. – Zaproponował, by na starą konstrukcję dachu nałożyć nową i na niej położyć nowe dachówki. Wszyscy pukali się w czoło, twierdząc, że ciężar będzie za duży. Wujek zapewniał jednak, że to dach wiąże budynek, a im większy ciężar, tym lepiej będzie go trzymał. Katarzyna śmieje się dziś ze swoich obaw, bo i ona nie była pewna. Na szczęście wujek miał rację. Spichlerz ma więc dwie krokwie, starą i nową. Gdy ocieplą go w przyszłości wełną mineralną, stara więźba wciąż będzie ozdabiać wnętrze.
Ślub i wesele w stylu rustykalnym
Kiedy budynek stał już pewnie, prace przeniosły się do środka. Ściany wewnętrzne również oczyszczono z tynku, na podłodze zrobiono betonową wylewkę, wszystkie belki na piętrze zostały jedynie wyczyszczone, a stare deski z podłogi wykorzystano do budowy schodów i ścian. Współcześnie zaprojektowana klatka schodowa ze stalowymi pochwytami wygląda jak z wiekowej włoskiej rezydencji. W surowym wnętrzu nowe są jeszcze tylko okna i kamienne piaskowe parapety i nadproża. Wykuto też wyjście na taras, w sezonie porośnięty winoroślą i lawendą.
Początkowo spichlerz miał być stajnią – Katarzyna i Paweł kochają konie, wciąż startują w zawodach. Chcieli dzielić się tą pasją z innymi w wyjątkowym, pięknym miejscu. Zaplanowano już siedem boksów dla koni, gdy pojawił się nowy pomysł: dlaczego nie mieliby tu zamieszkać oni? – Gdy po studiach na krakowskiej ASP wyjechałam na kilka lat za granicę, projektowałam głównie nowoczesne surowe wnętrza. To nadal najbliższy mi styl, dlatego myślałam nawet, by wyburzyć jedną ścianę budynku i wstawić duże przeszklenie, ale z tego zrezygnowałam – wspomina Katarzyna.
Miejsce na ślub plenerowy
O tym, że młode pary będą tu świętować składane śluby, zdecydował przypadek.Zaraz po tym, jak zrobiono wylewki, miejsce zobaczyli znajomi i zapytali, czy mogą tu zorganizować wesele dla syna. Stoły pożyczyli od strażaków, jedzenie zrobiły gospodynie z Leńcz, w miejscu okien (których nie było) powiesili jutowe zasłony. Przyszło sto osób i wszyscy świetnie się bawili. Pocztą pantoflową poszła w świat wiadomość, że jest takie miejsce niedaleko Krakowa… Dalej wszystko działo się bardzo szybko.
Dziś w kalendarzu Doliny Cedronu trudno o wolne terminy. Bywają tygodnie, gdy przybywają tu pielgrzymki – niczym do pobliskiej Kalwarii Zebrzydowskiej – bo ludzie słyszeli, bo chcą zobaczyć, sprawdzić. Kusi wyjątkowe miejsce, ale i to, że uroczystość można udekorować po swojemu, z pomocą lub bez. Gdy zjeżdża się cała rodzina, która na dzień przed ślubem rozwiesza lampiony i ustawia dekoracje – tworzy się niesamowita energia. Ta atmosfera miłości i wyjątkowości unosi się w Dolinie Cedronu na długo po zgaszeniu ostatnich świateł.
__________________________
Tekst: Angelika Zdankiewicz
Zdjęcia: Rafał Lipski
Kontakt do spichlerza dolinacedronu.com