gościniec bocianowo

Kolorowe święta z alpakami w Gościńcu Bocianowo: zdrowa kuchnia, błękitne dekoracje i... cudne zwierzęta. Zapraszamy!

Domy w Polsce

Kornelia i Christian śmieją się, że w ich siedlisku goście traktowani są wyjątkowo – po stuletnim domostwie oprowadzają ich... alpaki, które lubią wylegiwać się na salonach.

reklama
Dom z zabudowaniami gospodarskimi z przełomu XVIII i XIX wieku kryje mnóstwo wnętrzarskich ciekawostek

A gdyby mieć takie miejsce… pomyślała Kornelia, kiedy pierwszy raz wyszła na brukowany dziedziniec przed domem, do którego przyjechała na urodziny znajomego i popatrzyła w rozgwieżdżone niebo, które tutaj jest niemal na wyciągnięcie ręki.

Pracowała w korporacji, życie toczyło się intensywnie, szybko, codziennie w garsonce i na szpilkach. I nagle przyszła informacja, że dom pod Węgorzewem jest na sprzedaż. Owszem, jak na letnisko, daleko od Warszawy, ale… Decyzja o kupnie była impulsywna. Kornelia nawet nie zauważyła, jak wiele rzeczy jest do zrobienia, że urzekające turkusowe okiennice trzymają się na słowo honoru. Po prostu stało się! Została właścicielką domu z zabudowaniami gospodarskimi z przełomu XVIII i XIX wieku.

Minął niemal rok. Po trudnym czasie rozstań z bliskimi i korporacyjną pracą przyjechała do gospodarstwa, jak sama mówi, na terapię remontem. Wiedziała, że chce stworzyć pensjonat, miała już pomysł, jak go nazwie. Na urodziny znajomi przywieźli różne bociany w prezencie, ale z czasem okazało się, że to nie one będą tu rządzić.

MEBLE TO ŁUPY Z TARGÓW STAROCI I allegro.

Gościniec Bocianowo: makrobiotyczna kuchnia i wspólne gotowanie

W 2009 roku do Bocianowa zaczęli przyjeżdżać pierwsi goście. Na początku kuchnia była miksem: na stole pojawiał się chleb ze sklepu obok wypieków autorskich z mąki mielonej na miejscu. Na bardziej radykalną ścieżkę namówiła Kornelię… Urszula Dudziak, która odwiedziła pewnego razu gościniec. Teraz gospodyni podaje wyłącznie dania z sezonowych, lokalnych produktów. Mówi, że dieta makrobiotyczna, którą zainteresowała się, szukając drogi do zdrowia dla swojej mamy, to sztuka przedłużania życia. Uczyła jej także na urządzanych dla gości warsztatach: krótki wykład teoretyczny w ogrodzie, a potem wspólne gotowanie. Dziś organizuje je rzadko, ale przy stole chętnie opowiada o kuchni, zdrowym żywieniu i gotowaniu.

Dom otwarty był dla gości w sezonie letnim, pozostałą część roku Kornelia poświęcała na gotowanie dla warszawiaków w mieście. W 2011 otworzyła pierwszy w Polsce makrobiotyczny catering, a wiele produktów przyjeżdżało z jej wiejskiego warzywnika.

Żeliwna koza przyjechała ze sklepu ze starociami w Giżycku. Po rozpaleniu dymiła niemiłosiernie, ale sprzedawca na miejscu znalazł zduna, który wszystko poskręcał. Specjalnie dla niej dobudowano komin w jadalni.
Święta w Bocianowie będą jak zwykle pyszne, ale też zdrowe

Ulubiony kolor? Błękit, bo kojarzy się z beztroską

„Oprócz błękitnego nieba nic mi więcej nie potrzeba” – Kornelia śmieje się, że ta piosenka to hymn gościńca. Kolorystycznym motywem przewodnim jest w Bocianowie błękit. Tak okiennice pomalowali poprzedni właściciele, a nowi wprowadzili go także do wnętrz. – Kojarzy się z latem, podróżą na południe Europy, słońcem, niebem i lazurem mórz i oceanów. Co prawda do morza stąd daleko, ale do najbliższego jeziora tylko 2,5 km.

– Będziemy mieć wolno chodzące po ogrodzie dziki – oświadczył któregoś wieczoru mąż Kornelii, Christian, kiedy przy stole w jadalni toczyła się rozmowa o zwierzętach. Znajoma podsunęła wtedy artykuł o alpakach. Gospodarze zobaczyli zdjęcia i zachwycili się. Pierwsze przyjechały niespełna rok później – trzy, bo jako zwierzęta stadne potrzebują towarzystwa. Przez cztery lata cały zwierzyniec podróżował z podwarszawskiego Natolina do Stręgla na lato, a jesienią w drugą stronę.

Gospodarze, dwa psy, koty i trzy, potem pięć, w końcu siedem alpak. Kiedy urodziły się kolejne, Kornelia z Christianem uznali, że trzeba podjąć decyzję, co zrobić ze stadem. Tak powstało Slow Life Alpacas. Dziś w Bocianowie jest ich 60.

Chłopcy Grand Hero, Skywalker i Kori na spacerze.

Gdy pojawiają się młode, Kornelia spędza niemal całe noce w alpakarni, dogląda maluchy, karmi co dwie godziny butelką i owija ciepłymi kocykami. Potrafi i odebrać poród, i ostrzyc stado. Runo jest czyszczone, oglądane i segregowane: co trafi jako wypełnienie kołdry, co pojedzie do przędzalni, by zamienić się w wełnę. – Kiedy nie mam pewności, sprawdzam na szyi, czy gryzie – mówi Kornelia. W tym roku po raz czwarty Polski Związek Hodowców Alpak zorganizował pokaz polarów (to część zestrzyżona z grzbietu zwierzęcia). Runa przywiezione przez Kornelię zebrały świetne noty, a polar białego Calvadosa sędzia uznał za najlepszy ze wszystkich!

Więcej zdjęć Gościńca Bocianowo obejrzysz w galerii. 

ZDJĘCIA, STYLIZACJA I TEKST: GUTEK ZEGIER

Kontakt do właścicieli: gosciniecbocianowo.pl

Zobacz również