Wigilia z widokiem na Izery – dekoracje domu na Boże Narodzenie
Domy w PolsceKuchenne okno wychodzi na dróżkę prowadzącą do domu. Beata wygląda domowników zza świerkowych gałązek. Gdy skręcają z głównej drogi w wiejską, to sygnał, by podgrzewać obiad. W Wigilię ruch za świerkami oznacza, że idą goście i pora stawiać barszcz na stole.
Dekoracje na Boże Narodzenie
– Moja mama zawsze dbała o świąteczny wystrój, do dziś pięknie dekoruje dom. Za to tata z inżynierską precyzją wiesza światełka i ozdoby choinkowe. Bombki w odległościach wymierzonych co do milimetra – te same wzory i kolory pod żadnym pozorem nie mogą pojawić się obok siebie. A ja? Cóż, robię dokładnie to samo – śmieje się Beata. Wigilia zazwyczaj jest u nich. Rozstawiają w jadalni dodatkowy stół, bo trzeba jakoś pomieścić dwadzieścia osób. – Dzieciaki naciągają dziadków na długie wieczorne rozmowy, a my z niecierpliwością czekamy na pierogi naszych mam: z samymi ziemniakami oraz z kapustą i grzybami. W świąteczny poranek obowiązkowy spacer – opowiada.
Tuż za płotem mają łąki i pola. Do lasu dziesięć minut wolnym krokiem. Czasem spotykają sarny dokarmiające się przy kompostowniku lub przeskakującego przez ogród szaraka. Mają też „swoje” kosy, kopciuszki i sroki. A gdy trafią na niecodzienny okaz, sięgają po aparat i sprawdzają później w internecie, kto taki ich odwiedził. W Boże Narodzenie robią tradycyjną rundkę – częściowo polami, częściowo ulicą z pięknymi widokami na Izery i Karkonosze. Dla nich właśnie opuścili miasto.
Projektantka wnętrza w mundurze
Pierwsze wspólne mieszkanie urządzili z Maćkiem na strychu kamienicy w Lubaniu. Otwarte studio z antresolą, eklektyczne i kolorowe, z jedną ścianą granatową, a drugą w odcieniu dojrzałej pomarańczy, przypominało nieco pracownię artystyczną. – Miałam zostać malarką lub projektantką mody, ale rodzicom nie podobał się pomysł wyjazdu do szkoły plastycznej. Ukończyłam więc miejscowe liceum – wspomina Beata. Na szczęście los pilnował przeznaczenia.
Po maturze znalazła pracę przy projektowaniu wnętrz sklepów i dekorowaniu witryn. Szalała ze szczęścia. Gdy w latach 90. pracownia została zlikwidowana, koleżanka jej powiedziała, że szukają kobiet w Straży Granicznej. Po godzinach więc nadal projektowała – restauracje, sklepy i wnętrza prywatne, za dnia będąc poważną panią kapitan szkolącą przyszłych chorążych. – Kiedy byłam nastolatką, przeczytałam w horoskopie, że ludzie spod znaku Strzelca często są świetnymi wojskowymi albo artystami. Nie wiedziałam, co wybrać, więc zostałam artystką w mundurze – śmieje się.
Po latach miała tyle zleceń, że zajęła się tylko projektowaniem, z czasem do współpracy zaprosiła męża. – Maciek jest świetny technicznie, w dodatku ma artystyczne zacięcie i anielską cierpliwość. Ja tworzę projekty, on wizualizacje. Mamy podobny gust. Doskonale się uzupełniamy – mówi.
Niebieska elewacja domu... sąsiadów
Gdy pojawiły się dzieci, zaczęli myśleć o wyprowadzce na wieś. Jeżdżąc w odwiedziny do koleżanki, Beata często mijała po drodze dom z niebieską elewacją i okiennicami. Zastanawiała się, jak jest urządzony w środku. Działkę kupili niedaleko. – Znajomi wyjeżdżają na kilka lat za granicę. Zaopiekujecie się domem? Będziecie mogli doglądać swojej budowy – usłyszeli pewnego dnia w słuchawce. Gdy dotarli na miejsce, odebrało im mowę. – Zobaczyłam niebieską elewację i byłam gotowa wprowadzić się od razu. Maciek straszył, że jeśli gospodarze wrócą do Polski, zanim się wybudujemy, będę musiała sama wnosić meble z powrotem na nasz strych – wspomina ze śmiechem.
Gdy po dwóch latach wreszcie zdobyli pozwolenie na budowę, właściciele domu poinformowali ich, że są zmuszeni go sprzedać. – Poddasze wynajęte, budowa w proszku. Wpadliśmy w lekki popłoch. Aż tu nagle nas olśniło. Przecież mogą sprzedać go nam!
Powiększenie łazienki i kominek w salonie
Zaczęli od ocieplenia strychu. Wówczas odkryli, że belki stropowe przykryto jedynie płytą OSB. Można było ją łatwo zdemontować i zrobić antresolę – w najwyższym punkcie dom ma pięć metrów. Powiększyli łazienkę, wygospodarowali miejsce na małą spiżarnię w kuchni, zrobili zejście do ogrodu prosto z górnego tarasu i postawili w salonie kominek.
Prace zostały podzielone między dwóch największych fachowców – Maćka oraz tatę Beaty. Ale ona również dostała swój przydział. – Ściany i sufity malowałam głównie ja, jak na wnuczkę malarza pokojowego przystało. Do dziś pamiętam gumowe wałki dziadka ze wspaniałymi wzorami – opowiada.
Last minute: wystrój domu na Boże Narodzenie
Nie lubi zmian. Woli, gdy jej projekty cieszą oczy przez długie lata. Szanuje pracę innych, dlatego zdecydowała się zachować stare drewniane drzwi, które zrobił tata poprzedniej właścicielki. Podłogę chcieli wyłożyć dębowymi dechami, sfatygowanymi, ze śladami po kornikach.
– Znajomy stolarz nawet znalazł dla nas takie drewno, ale jego pracownicy nie mogli uwierzyć, że chcemy mieć sęki i dziury na wierzchu. Po ich „przeglądzie” niewiele zostało – dodaje Maciek. Wyszczotkowali więc starą podłogę, a ściany postanowili wyłożyć deskami.Schody i drewno na boazerię przyjechały w połowie grudnia. – Fachowiec, który nam je montował, w ogóle się nie spieszył. Na dwa dni przed świętami był w połowie roboty, więc mu podziękowaliśmy i sami zakasaliśmy rękawy. W Wigilię nakrywałam już z dzieciakami do stołu, gdy Maciek uwijał się jak w ukropie, przykręcając deski do ściany. Gości przywitaliśmy jednak, jakby nic się nie stało. I tylko uśmiechaliśmy się do siebie porozumiewawczo nad stołem.
KONTAKT DO PROJEKTANTKI: BEATASZCZUDRAWA.pl
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
Tekst i stylizacja: Agnieszka Wrodarczyk/ Happy Place Zdjęcia: Michał Skorupski
Zobacz także:
Jak zrobić wieniec adwentowy?
Gwiazdka we dworze Dawidy