Drewniane wnętrza starego domu w Bieszczadach
Domy w PolsceZegar bije szóstą. Jest środek zimy, za oknami kompletna ciemność. Złaknione jedzenia i czułości psy budzą domowników. Beza, Buba i Mirabelka* merdają ogonami, czekając, aż Jagoda podrapie je za uchem.
Ciepły kominek i drewniane wnętrza
Kotka Kićka, która dopiero wróciła z nocnej włóczęgi, tylko udaje, że nie domaga się uwagi. Wystarczy jednak, by jej pani usiadła na brzegu łóżka, a ona już ląduje u niej na kolanach. Po obowiązkowej porcji pieszczot wszyscy idą do kuchni.
Maciek nastawia wodę na herbatę i dokłada drewna do kominka. Jagoda w tym czasie podsuwa zwierzakom miski z jedzeniem. Lada moment będzie szykować śniadanie dla gości. Sami zjedzą w biegu, spiesząc się do swoich spraw.
Pensjonat w górach – nie taki slow life
Jest dziewiąta. Domy ogrzane, goście nakarmieni, ścieżki i podjazd odśnieżone. Odkąd zainwestowali w traktorek (z odzysku, bo taniej i rozsądniej), idzie im to dużo szybciej.
Maciek ma więc chwilę, by sprawdzić, czy wszystko w obejściu działa. Wie, że w górach nie ma żartów. Sprawny samochód z napędem na cztery koła to tutaj podstawa. Tak samo jak drewno. Musi je porąbać, ułożyć w drewutni i znów dorzucić do kominka.
Jagoda w tym czasie odbiera telefony od gości, odpowiada na dziesiątki pytań, załatwia zaległe sprawy zawodowe. W przerwie lubi wyjrzeć na zewnątrz, by dosypać ptakom ziaren do karmnika.
Sprzątanie tylko ekologiczne
Wybija trzynasta. Praca wre. W końcu zima to czas porządków i remontów. Śmieją się, że po lecie, w czasie którego ich życie toczy się właściwie na zewnątrz, trzeba odgruzować dom z pająków. Jagoda szykuje mikstury na bazie octu, sody i cytryny. Sztucznej chemii nie uznaje.
Ale na samym szorowaniu podłóg i praniu dywanów się nie kończy. Chata, w której mieszkają, jest stara, trzeba ją uszczelniać, impregnować i czuwać, by nie zalęgły się szkodniki.
Po prostu stary dom do przeniesienia
Znaleźli ją kilka lat temu pod Leskiem i ocalili przed zniszczeniem, przenosząc do Lutowisk belka po belce. Recykling w czystej postaci. Maćkowi tak się to spodobało, że nauczył się sam przenosić drewniane domy. Niedawno został dyplomowanym cieślą i teraz pomaga innym.
Siedemnasta. Stali goście dopominają się o swoje ulubione dania. Najczęściej podpytują o knysze, regionalne placki przypominające racuchy, lecz nadziewane farszem jak do pierogów ruskich.
Przepis Jagoda dostała od starszej pani o bojkowskich korzeniach. I pomyśleć, że kiedyś stroniła od gotowania! Teraz codziennie podaje na obiad co innego.
Dwudziesta. Robi się cicho. W domu słychać tylko skrzypienie schodów i szum komputera. Można wtulić się w siebie, koc i zwierzaki, i czytać do północy. Lub pisać. Przed dwoma laty Jagoda wydała książkę „Chata Magoda, ucieczka na wieś” o swojej i Maćka przeprowadzce ze Szczecina w Bieszczady, o prostym i ekologicznym życiu, o ratowaniu starych domów.
Regionalna kuchnia i sąsiedzka pomoc
Wymaga to od niej nie lada pomysłowości i solidnego planowania, bo po pierwsze – zaopatrzenie lokalnych sklepów jest raczej skromne, a po drugie – dba o to, by nic się nie marnowało. Na szczęście półki w jej spiżarni uginają się pod ciężarem przygotowanych latem i jesienią słoików. Dobrze działa też wymiana sąsiedzka. Jeden robi sery, drugi podrzuci jajka, trzeci wymieni dynie na jarmuż.
Czasem mają ochotę pójść do ludzi. Ale że odległości tutaj nie służą życiu towarzyskiemu, ruszają się może raz na tydzień. Za to często wychodzą nocą przed dom, nierzadko na bosaka, żeby popatrzeć na gwiazdy. I choć żartują, że romantyzm mieszkania z dala od cywilizacji kończy się, gdy rozboli ząb, wiedzą, że znaleźli swoje miejsce na Ziemi.
* Kochana Mirabelka odeszła. Nową domowniczką jest Jej Puchatość Helenka Najpierwsza.
Więcej zdjęć starego drewnianego domu w Bieszczadach obejrzysz w galerii.
Kontakt do właścicieli: chatamagoda.pl
TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI
Zobacz także:
Z widokiem na Mont Blanc: włoska willa w Alpach
Klasyka i pastele w zacisznym domu w Beskidach