Dzielnik. Bez Reszty - to historia o tym, jak domek letniskowy zamienić w designerskie siedlisko
Domy w PolsceTo raj dla kochających naturę i styl skandynawski. Przytulony do lasu, z widokami na łąki, które koją zmęczone oczy i nerwy... Monika i Maciej zamienili letnisko z lat sześćdziesiątych w designerskie, rodzinne miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać.
Dzielnik. Bez Reszty - domek w lesie blisko Warszawy
Czasami miłość od pierwszego wejrzenia polega na tym, żeby zobaczyć coś niedostrzegalnego dla wszystkich innych wokół. Tak było tym razem. Monika i Maciej szukali siedliska, które całą rodziną będą mogli odwiedzać w weekendy i odpoczywać, ciesząc się przyrodą. Zależało im jednak na czymś niezwykłym, ciekawym. Maciej jest architektem, więc na oglądane nieruchomości patrzył krytycznym okiem eksperta. Jednocześnie jednak wiedzieli, że mogą sobie pozwolić na zakup domu lub gospodarstwa do remontu, bo – kto jak kto – ale oni poradzą sobie z takim wyzwaniem. Oglądali wiele różnych, ale szukali tego jedynego, który ich zachwyci. I wtedy trafili do miejscowości Dzielnik niedaleko Mińska Mazowieckiego. Znaleźli tam domek letniskowy z lat sześćdziesiątych, który na pierwszy rzut oka... nie zachwycał. – Tak naprawdę to straszył – śmieje się Monika. Mimo to zaniedbana dacza, a właściwie jej otoczenie – widok na łąkę, las i wijącą się malowniczo rzeczkę Piaseczna, która jest dopływem Świdra – urzekły ich i nie było już odwrotu. – Widzieliśmy ogrom pracy związanej z remontem, ale i diament do oszlifowania, miejsce do wspaniałego naturalnego wypoczynku – mówią.
Wiejskie siedlisko zanurzone w naturze
Domek leży na skarpie wśród drzew i jest oddalony od ruchliwej ulicy. Sąsiedzi daleko, wokół cisza, szum lasu, w którym dzikie zwierzęta mają idealne warunki do życia. Często można na spacerze spotkać sarny i jelenie, a śpiew ptaków ustaje właściwie tylko nocą. Na rzeczce swoje królestwo mają bobry, a żurawie podziwia się bez lornetki. Po prostu raj. Odpoczynek dla duszy.
Niedługo Dzielnik miał ich pochłonąć bez reszty, bo przyszedł czas na generalny remont. Budynek był w kiepskim stanie, nieużywany przez kilkanaście lat.
Poprzedni właściciele wyjechali za granicę i od dłuższego czasu nikt tu nie mieszkał, nie palił w piecu. Nie znaczy to, że miejsce nie ma pięknej przeszłości. W latach dziewięćdziesiątych letnisko było pełne gwaru, gospodarze spędzali tu całe wakacje, które zostawiły po sobie mnóstwo słonecznych wspomnień. Dlatego sprzedawali daczę z ogromnym żalem.
Mała przestrzeń, duże zmiany
Ale teraz nadszedł czas na nowe przygody. Pierwszą z nich była całkowita zmiana układu funkcjonalnego budynku. Zajął się tym Maciej. Jego zasługą jest także wygląd budynku. Przy projektowaniu wnętrz wspierała ich natomiast pracownia Wrażenia Przestrzenne. – Wspólnie pracowaliśmy nad tym, by stworzyć wnętrze spójne z całym domem i lasem. Było dla nas ważne, abyśmy sami dobrze się tutaj czuli, jednocześnie tworząc przestrzeń funkcjonalną i wygodną dla gości – mówi Monika.
Największym wyzwaniem okazała się mała przestrzeń. A jednak z tego domu mikro udało się stworzyć komfortowe siedlisko, w którym może spać nawet 10 osób. (Podobne budynki mieszczą zazwyczaj dwie, góra cztery osoby!) Aby to było możliwe, dom przeszedł totalny remont, dostał nowy strop, dach, okna, nowe ocieplenie i elewację, wreszcie – ogrzewanie podłogowe i kominek, który dodaje przytulnego klimatu. Teraz mieszka się tu niemal luksusowo. Uwagę zwracają takie przemyślane rozwiązania, jak blat w łazience z jednego kawałka jesionu. Wykonał go z najpiękniej usłojonego drewna pan Sławomir, zaprzyjaźniony stolarz o duszy artysty. Przeszklone ściany, dzięki którym ze wszystkich stron do domu zagląda las, i liczne okna dachowe, świetnie doświetlające pokoje, pozwoliły zrealizować marzenie o wnętrzu otwartym na naturę.
Elewacja z opalanego drewna
Od zewnątrz też jest pięknie. Przy tworzeniu elewacji Maciej zainspirował się japońską techniką konserwacji drewna „shou sugi ban”, która polega na opalaniu
aż do zwęglenia wierzchniej warstwy deski. Ta metoda daje nie tylko świetny efekt wizualny, ale także naprawdę trwałe drewno – odporne na warunki atmosferyczne i szkodniki. Po kilku latach użytkowania elewacja nadal wygląda jak nowa. No i doskonale dopasowała się do otaczających drzew.
Czy rzeczywiście udaje się tutaj wypoczywać? Jasne, że tak! To tylko godzina drogi od Warszawy, a Monika i Maciej mieszkają w okolicy. Starają się więc spędzać
w letnisku z dwójką dzieci weekendy. Ale często w Dzielniku odpoczywają też goście. Gospodarze wynajmują dom ludziom poszukującym – jak oni sami – spokoju w pięknym miejscu czy ucieczki od codzienności. Przyjezdni doceniają przyrodę, ciszę, spokój, naturę i to, że szemrząca rzeka naprawdę pomaga zapomnieć o zgiełku miasta.
Zobacz więcej zdjęć z Dzielnika.Bez Reszty
ZDJĘCIA: IGOR DZIEDZICKI STYLIZACJA: KAROLINA MEARS TEKST: MARTA KWIATKOWSKa