W angielskim stylu: dom z wykuszem urządzony w bieli, szarościach i błękicie
Domy w PolsceNieprzejezdne przez większą część roku bagna i torfowiska odcinają Martę i Sylwestra od cywilizacji. – Tutaj my jesteśmy gośćmi – mówią.
Zaglądają do nich jeże, lisy i chomiki, po ogrodzie skaczą zające, a pod stopami przemykają jaszczurki i zaskrońce. Gdy chcą popatrzeć na sarny, dziki albo łosie, idą na magnoliową polanę. Leży na niewielkim wzniesieniu, więc jest doskonałym punktem obserwacyjnym. Najwięcej u nich ptaków i owadów – woda przyciąga je jak magnes. Nad stawem gniazdują trzciniaki, na olchach od strony rzeki nocują czaple białe oraz siwe, w dziuplach nad stawem – szpaki, kosy i kowaliki.
– Jakby tego było mało, w lesie za szklarnią mieszka rodzina jastrzębi, a w naszej szopie puszczyki – wylicza Marta. Tutejszy klimat sprzyja też owadom. – Szczególnie nas cieszy obecność zadrzechni fioletowej. To rzadko występująca czarna pszczoła, długo uważana za wymarłą w Polsce. Kocha aromat groszków pachnących i co roku nas odwiedza.
Najpierw ogródek działkowy, w końcu dom na wsi
Pochodzą z pobliskiego Zamościa, lecz ostatnie dwadzieścia lat spędzili w Warszawie. Oboje kochają przyrodę, więc nawet w stolicy starali się żyć blisko niej.
– Sylwek od zawsze wypełniał nasze mieszkania roślinami, przesadzał je i rozmnażał, upychając je w każdym możliwym miejscu. Dlatego kupiliśmy ogródek działkowy na Żoliborzu – opowiada Marta. – Bardzo się zaangażowałam w ten nasz miejski projekt, więc pomysł męża, by oprócz tego kupić jeszcze działkę na Roztoczu, wydawał mi się szalony. Dziś jestem mu wdzięczna, że mnie przekonał.
Prywatne muzeum wsi polskiej
Pierwszej nocy w nowym miejscu właściwie nie przespała. Nie potrafiła się przyzwyczaić do hukania sów. Do tego co chwilę wychodziła przed dom, by podziwiać gwiazdy. Co innego Sylwek. Od pierwszego dnia czuł się jak ryba w wodzie. W dzieciństwie każde wakacje spędzał u dziadków w wiosce obok.
Siedlisko ze starą chatą, stodołą i dobudowaną pół wieku temu oborą, w sumie trzy hektary ziemi, znaleźli dość szybko. Stare budynki nadawały się tylko do rozbiórki, więc zburzyli je, a deski i bale wykorzystali do budowy nowego domu. Przy tej okazji znaleźli sporo przedmiotów należących do poprzednich właścicieli. Wszystko starannie pozbierali, oczyścili i schowali w garażu. Są tu stara sieczkarnia z fabryki w Chełmie, wóz i sanie, sprzęt do orki konnej oraz narzędzia ogrodowe. Śmieją się, że wyszło im z tego prywatne muzeum wsi polskiej. Dom postawili na fundamentach dawnej obory. W lecie zapewniają miły chłód, a zimą nie przemarzają.
– Gdy weszliśmy tu po raz pierwszy, w miejscu, gdzie mamy salon, znajdowały się żłoby dla krów i koni – wspomina Sylwek. Dom jest w pełni ekologiczny, zeroemisyjny. Na dachu zamontowali panele fotowoltaiczne, jesienią i zimą dogrzewają się tylko prądem.– Koza służy nam raczej do dekoracji. Lubimy czyste powietrze, więc palimy w niej rzadko – dodaje.
Dom w stylu angielskim
Urządzając dom i otoczenie, inspirowali się Wielką Brytanią. – Tam zakochałam się w pastelowych wnętrzach, wykuszach i sztukateriach – mówi właścicielka. Aby zrobić żonie przyjemność, Sylwek zaprojektował dla niej więc wykusz; uwielbia w nim siedzieć z książką.
Cenią sobie meble z duszą i charakterem. Zabudowę kuchenną zamówili pod wymiar z drewna jesionowego, dębowy stół kupili u handlarza antykami, a krzesła wyszperali w sklepie vintage. Kredens i łóżko to starocie przywiezione z Zamościa – przemalowali je na biało, sofę i fotele z sypialni oddali do renowacji, a meble na taras skonstruowali sami. Frajdę sprawiło im urządzanie łazienki. Miała się kojarzyć z letnim domkiem przy plaży, jak w Kornwalii.
Ogród też miał być angielski, z symetrycznymi ścieżkami i żywopłotem z grabów, ale zarazem dziki i nieokiełznany. Są więc osobny ogród wiejski, ogród skalny, wodny, sad i łąka, a także długa rabata prowadząca do stawu. Pracy mają w bród, ale na szczęście to lubią. Sylwek jest odpowiedzialny za koszenie trawy, tworzenie konstrukcji, sadzenie lilii wodnych oraz drzew. Marta zajmuje się ogrodem wiejskim, podcinaniem żywopłotów, kwiatami i warzywami. Już w styczniu planuje nasadzenia i zamawia nasiona.
Wiosna to czas porządków i wysiewów. Parapety i szklarnia zastawione są wtedy doniczkami do rozsadzania roślin. W maju Marta wysadza do gruntu swoje ukochane dalie, w czerwcu cieszy się piwoniami i pachnącym groszkiem. Potem zaczyna się radosne lato, ogławianie kwiatów, czyli usuwanie zeschniętych kwiatostanów, i komponowanie bukietów. Sierpień to jej ulubiony miesiąc. Staw pokrywają lilie wodne, ponownie kwitną róże, rozkwitają dalie.
– Ich karpy sprowadzam z farm holenderskich, potem je sama dzielę i rozmnażam. W tym sezonie mam czterdzieści pięć odmian. W przyszłym będzie ich jeszcze więcej.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
INSTAGRAM MARTY: @SECRET_GARDENER_POLAND
TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK/HAPPY PLACE
ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI
Zobacz także: Jak z powieści Jane Austen: dom z kamienia na angielskiej wsi