Mieszkanie w bloku zamienili na dom wśród pól. Marzenia o stylu prowansalskim spełniły się. Teraz w okna zaglądają im lisy i zające. A psy Justyny wreszcie mają się gdzie wybiegać.
Styl prowansalski – sposób na sielankę
Chociaż w salonie stoją aż trzy kanapy, czasem nie ma gdzie usiąść. Kiedy Jula, Marcel, Siri i Sahi umoszczą się na nich beztrosko, mają w nosie cały świat. Słychać tylko ciche pochrapywanie. Justyna zawsze mieszkała z psami, ale dopiero w chartach zakochała się bez pamięci.
– W ich delikatności – przyznaje. Charty lubią się przytulać. Tak bardzo chłoną ciepło i bliskość człowieka, że nawet przejmują ludzki zapach. I mają trochę kocią naturę – chart nie poda łapy na zawołanie, ale tylko wtedy, kiedy sam zechce.
Pierwsze zamieszkały tu Siri i Sahi, potem dołączyły do nich Jula i Marcel, mieszańce ze schroniska. Niby na chwilę, dopóki nie znajdzie się dla nich nowy dom, ale wygląda na to, że już zostaną. Podobno z chartami jest jak z solonymi orzeszkami – wciągają, wystarczy, że spróbujesz.
Dom, w którym nawet psy pasują do stylu prowansalskiego!
Mówi, że dzięki nim zachowuje równowagę. Kiedy zabiera je na spacer po polach, one mogą się wybiegać, a ona oderwać myśli od codziennych spraw. Szesnaście łap i cztery ogony dzień w dzień dopingują ją, aby nie wypadać z rytmu. – Śmiejemy się, że mieszkamy w „zachartowanym” domu – dodaje. Chartom Justyna zawdzięcza też pomysł na swój biznes. Z mężem prowadzi sklep By Chart z akcesoriami dla psów, a dorosła już córka pomaga pisać blog o psich przygodach z wiejskiego życia.
Marzenie o stylu prowansalskim: do Józefowa koło Zgierza z centrum Łodzi
Mieszkała na piętnastym piętrze w bloku. – Znaleźliśmy piękny 70-letni sad i postanowiliśmy wybudować tu dom – opowiada Justyna. – Dookoła ciągną się pola. Jest taki spokój, że w okna zaglądają nam zające i lisy.
Justyna potrzebowała tej przeprowadzki. Do miasta nie ma daleko, ale gdy tylko tam trafia, od razu chce wracać do siebie. Po czterech latach w Józefowie czuje się już jak swoja. Wciąż więcej tu starych mieszkańców niż osiedleńców i dobrze się z nimi dogaduje. – Na wsi ludzie są inni niż w mieście, wspaniali – dodaje. Ostatnio wszyscy spotkali się na przyjęciu u sołtysa. Mimo że tyle ich różni, tak samo cieszą się z życia blisko natury. Każdy tu coś uprawia i hoduje, więc jajka, mleko i warzywa Justyna kupuje od sąsiadów. Na prowadzenie własnego gospodarstwa nie miałaby czasu.
Rodzinnie, w zgodzie z tradycją i w stylu prowansalskim
Święta spędzą tradycyjnie, Justyna wraca do rodzinnych przepisów. Na pewno nie zabraknie szynki przygotowanej przez Adama w domowej wędzarni. Wielkanoc to też kolejna okazja, by zmienić coś w domu. Justyna najbardziej lubi bawić się dekorowaniem okien i często zmienia zasłony. Większość mebli i dodatków kupuje w sklepie Belle Maison. – Właściwie wszystko mam stamtąd – przyznaje. Ale jest też kilka osobistych pamiątek – ikony przywiezione z Włoch i drewniany konik, który przenosi się z nią pod każdy nowy adres.
Rodzinne rytuały i pieskie życie
Jednak w tym domu to nie przedmioty są najważniejsze, tylko rodzinne rytuały. Rano cztery psie głowy wystają spod kołdry i wyczekują pobudki właścicieli. Zanim ruszą w pola, najpierw obowiązkowa dawka przytulania. Bo chart jest przede wszystkim do kochania. I trzeba się do niego dopasować – gdy poczuje wiatr w uszach, goni po łąkach, a potem odsypia w domowym zaciszu. Potrzebuje wolności, by docenić życie w stadzie. – To tak jak ze mną – mówi Justyna. Podglądając psi świat, właśnie tego się nauczyła. Niezależności, która najlepiej się sprawdza, gdy ma solidne oparcie.
Tekst: Magdalena Burkiewicz
Zdjęcia: Igor Dziedzicki
Stylizacja: Agata Jaworska
Kontakt do właścicielI: by-chart.pl
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy firmie Belle Maison.