Pod wulkanem: przytulny dom w klimacie prowansalskim z elementami country
Domy w PolsceLatem w porannej krzątaninie Iwona podlewa kwiaty, karmi koty i myślami jest już w pracy, ale pierwsza kawa na pachnącej lawendą werandzie jest obowiązkowa. Wieczorami, gdy zbliża się zmierzch, zaglądają tu raz jeszcze. Słychać wtedy ostatni śpiew ptaków. Wreszcie, po zmroku, zapada głęboka cisza.
Prowansalski dom w stylu country
– Jest tak pięknie, że nie wyobrażam sobie życia w innej części kraju. Z naszych okien widzimy Wilczą Górę, pozostałość wulkanu, a dosłownie rzut beretem od nas zaczyna się malowniczy Złoty Las, w którym wydobywano złoto. Wszędzie mamy blisko – 50 kilometrów w Karkonosze, 90 do Czech i do Niemiec, do Wrocławia jakieś 100. Gdybyśmy mieli się wyprowadzać, to tylko tam, gdzie jest ciepło i przez większą część roku świeci słońce, czyli na południe Europy. Mogłabym tam spędzać polską jesień i zimę, a na wiosnę wracać na moje ukochane Pogórze Kaczawskie – mówi Iwona.
Gdy córki były małe, mieszkali jeszcze w Złotoryi, ale marzył im się dom za miastem, taki rodem z Langwedocji lub Prowansji. A wraz z nim ogród i wakacyjny klimat przez cały rok.
– Styl domu miał nawiązywać do prowincjonalnego południa. Oczywiście z elementami country, bo przecież chcieliśmy zamieszkać na wsi – opowiadają.
Dobrze wiedzieli, jak ich dom ma wyglądać, więc sami go sobie narysowali – z drzewem oliwnym pośrodku, niebieskimi okiennicami i słoneczną werandą. Później znajomy architekt przekształcił ich marzenia w projekt i mogli się budować.
Z wyborem miejsca nie mieli problemu. Jeszcze na studiach Iwona dostała od rodziców kawałek malowniczo położonej ziemi. Dokupili z Michałem sąsiadującą działkę i ruszyli z budową.
Ogród zaplanowali prosty. Gleba jest tu kamienista i utrzymać się mogą jedynie mało wymagające rośliny. Posadzili więc lawendę i róże, kilka krzewów ozdobnych, trochę ziół, a ostatnio zauważyli, że całkiem dobrze radzą sobie u nich hortensje.
– Wszystko wygląda dokładnie tak, jak sobie wyobrażaliśmy. Nawet udało nam się wykonać na samym środku domu betonowy, wypełniony ziemią krąg. Miało w nim rosnąć drzewko oliwne, ale się nie przyjęło. Kilka lat temu zastąpił je fikus, który rośnie jak szalony – mówią.
Iwona to artystyczna dusza. Choć ukończyła zarządzanie i marketing, ani jednego dnia nie przepracowała w zawodzie.
Za to wszyscy wiedzieli, że pasjonuje się fotografią, więc któregoś dnia znajomi ją poprosili, by zrobiła im sesję ślubną. Od tego czasu nie rozstaje się z aparatem ani w pracy, ani w życiu prywatnym.
Kocha podróże, podobnie jak Michał. Najbardziej upodobali sobie południowe wybrzeże Francji, Włochy i Maroko. Uwielbiają tamtejszy klimat, kuchnię i architekturę.
– Mamy też osobne pasje. Michał lubi żeglować, ale ja z nim nie pływam – bezpiecznie czuję się tylko na lądzie. Jego z kolei nudzi odkrywanie malowniczych uliczek, które ja tak chętnie fotografuję – wyjaśnia.
Kolorowe okiennice i francuskie dodatki do wnętrz
Dawniej ze wspólnych podróży Iwona wracała ze stertami wnętrzarskich gazet, zafascynowana tym, jak pięknie można urządzać domy i mieszkania. Na wnętrza patrzyła oczami fotografki, jak na obraz wieloplanowy, który należy kawałek po kawałku wypełniać.
– Teraz z podróży najchętniej przywożę drobiazgi do domu. Zawsze rozglądam się za moim ulubionym sklepem Maison du Monde, którego jeszcze nie ma w Polsce. Michał się śmieje, że na wakacje powinniśmy brać przyczepkę, bo w samochodzie jest miejsce jedynie na wazon lub lampę.
Nie mieli dokładnego projektu wszystkich wnętrz. – Wpadałam więc na budowę i mówiłam majstrom, jak ma być zrobione pomieszczenie po pomieszczeniu. Pierwsza ekipa mnie nie rozumiała i szybko się rozstaliśmy. Krótko po tym trafiłam na pana Mariusza – fachowca, który pracował kiedyś na południu Francji i bez mrugnięcia okiem przyjął nasze ręcznie lepione tynki, drzewo w środku i kolorowe okiennice – opowiada.
Kuchnia na zamówienie ze starej cegły
Urządzali się kilkanaście lat temu, kiedy nie było w Polsce tak wielu materiałów wykończeniowych. Wykorzystali to, co udało im się zdobyć. Postawili na naturalne materiały. W otwartej części domu posadzki pokrywa terakota, w pokojach – deski, w łazience jest trawertyn.
Na kilku ścianach oraz wokół kuchennego okna z metalowymi szprosami (łup z aukcji internetowej) położyli starą, rozbiórkową cegłę. Michał znalazł ją w sąsiedniej wsi. Z tej samej cegły została skonstruowana dolna zabudowa kuchenna, tylko fronty zrobił zaprzyjaźniony stolarz.
Dekoracyjne wnęki powstały według pomysłu Iwony. – Pan Mariusz użył suporeksu, specjalnego rodzaju betonu. Później ręcznie lepił tynki, na moje życzenie zostawiając liczne nierówności – wyjaśnia. – Cenimy rękodzieło, ale nie gardzimy produktami z sieciówek. I mimo naszego zamiłowania do pięknych wnętrz, staramy się nie przywiązywać do przedmiotów. W końcu dom tworzą ludzie, nie meble.
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
INSTAGRAM: @AMM_HOME2005, @IWONA.RYGIELSKA_PHOTOGRAPHY
TEKST I STYLIZACJA: AGNIESZKA WRODARCZYK/ HAPPY PLACE
ZDJĘCIA: MICHAŁ SKORUPSKI