Nowoczesny dom w stylu góralskim i przygotowania do Wigilii prostej i skromnej
Domy w PolscePrzed nimi rozciąga się Zalew Sosnówka, dalej jest obronny Zamek Chojnik i myśliwski pałacyk Księcia Henryka.
Zaczęło się od rysunku. Paweł, biznesmen, nie zrobił go sam, bo rysować na papierze nie umie, tylko poprosił o to kolegę, też Pawła. Wcześniej wymyślił jednak górski dom dla rodziny. Współczesny, ale ponieważ uwielbia styl zakopiański, nawiązujący do tatrzańskiej tradycji. Góralski styl wydawał mu się oczywisty, bo chata stanęła na zboczu niedaleko Karpacza. Ma widok na góry i Zalew Sosnówka.
Z tym szkicem pojechał do Jana Łasia, specjalisty od architektury Podhala z krakowskiej politechniki. Fachowiec udzielił kilku rad, wrzucił wizję w program architektoniczny, a potem architekt przerysował go na plany. Oprawiony rysunek Paweł powiesił na ścianie – przypomina o spełnionym marzeniu.
Na zboczu – wymarzony dom w stylu góralskim
Razem z Marzeną uznali, że Kotlina Jeleniogórska jest idealnym miejscem na dom wakacyjny. Dla niej to powrót do korzeni, bo z tych okolic pochodzi mama. Na co dzień, wraz z nastoletnimi córkami Olą i Alą, mieszkają we Wrocławiu. Od drzwi do drzwi jadą tu niecałe dwie godziny – mogą wyskoczyć w piątek wieczór, a wrócić w poniedziałek rano.
Początkowo planowali wybudować niewielki domek. Ale działka położona na stromej skarpie wymusiła coś innego.
– Naturalnie z dwóch poziomów zrobiły się trzy, i dwa wejścia – dolne i górne – mówi Paweł. – Więc ten dół też chcieliśmy wykorzystać. Jest tam piwniczka z winami i moje ulubione miejsce, czyli sala kinowa. A także letnia kuchnia z piecem do chleba i pizzy, bo ja bardzo lubię i umiem pichcić.
Na poziomie zero jest salon połączony z jadalnią i kuchnią, przestronny i z wielkimi oknami. Widok na zalew, dolinę i aż dwa zamki (na Chojniku i myśliwski Zamek Księcia Henryka na Wzgórzu Grodna) jest piękny o każdej porze roku. Nie mieli gościa, który by się nim nie zachwycił. Poddasze to sypialnie dla nich i dla gości, których bywa tu sporo.
Styl góralski, ale prosty
Paweł wymarzył sobie dom góralski, ale wiedział jedno – na pewno nie chce skansenu. Takie wytyczne przekazał ekipie budowlanej z Podhala, a także Alicji Stabrawie-Musze z krakowskiej pracowni Musta, która projektowała wnętrze. Górale stanęli na wysokości zadania. W półtora miesiąca postawili ze świerkowych półpłazów chatę krytą blachą powleczoną lawą wulkaniczną z Nowej Zelandii (od pewnego czasu z powodzeniem zastępuje na Podhalu gont, jest trwalsza, a wygląda podobnie).
– Dom jest w pełni naturalny – opowiada właściciel. – Oddycha, bo jedyne ocieplenie to mszenie, robione tradycyjną góralską techniką. Sprawdza się tu doskonale. Ponieważ nie ma zdobień charakterystycznych dla podhalańskich siedzib, wygląda nowocześnie. Zdecydowaliśmy się tylko na delikatne rzeźbienia nad drzwiami i oknami.
W środku też miało być prosto. Dlatego choć projektantka inspirowała się stylem zakopiańskim, stworzyła wnętrze współczesne, wręcz nieco skandynawskie. A zarazem bardzo naturalne i przytulne, dokładnie takie, jak wymarzyli sobie Marzena i Paweł.
Klimatu dodają koza z białych stylizowanych kafli, a także krowie i owcze skóry, które leżą na podłodze i ławach. Najważniejsze jednak jest tu oczywiście drewno. Nieocenieni górale potrafią wyczarować z niego niemal wszystko.
Podłoga i szafki łazienkowe są ze świerka, podobnie jak zrobione z pni stoliki nocne czy kuchenna wyspa na kółkach. Stołki przy niej zostały wycięte z nieokorowanej brzozy. Oryginalną umywalkę ze skamieniałego egzotycznego drewna Paweł przywiózł aż ze sklepu w Gdyni.
Spośród tych rzemieślniczych perełek najbardziej lubią duży, biesiadny stół z ławami do kompletu. Bo mieści się przy nim dużo osób.W Wigilię zasiądzie tu rodzina, która zjedzie się z Wrocławia i Legnicy. – Już nie mogę się doczekać – mówi Marzena. – Zbierzemy się przy choince, na której zawiśnie jak co roku ten sam anioł. Ala, nasza artystka, zrobi dla wszystkich ręcznie prezenty. W zeszłym roku wydziergała osłonki na kubki, ciekawe, co teraz wymyśli. Mąż przygotuje barszcz i ryby, Ola ciasta, a babcia Zosia pierogi. A gdy się nasiedzimy już za stołem, pójdziemy na spacer z naszym psem Miętą. Jeśli spadnie śnieg, dzieci pobiegną z sankami na pobliską górkę. Będzie gwarno i wesoło, jak zawsze!
Więcej zdjęć obejrzysz w galerii.
TEKST: Agnieszka Wójcińska ZDJĘCIA: Michał Mrowiec STYLIZACJA: Anna Salak
Zobacz także:
Beskid Żywiecki: cudna chata w stylu wiejskim
Kiedyś stacja kolejowa, dziś rodzinny dom w stylu skandynawskim