Na leśnej polanie. Rustykalny dom pełen starych obrazów i mebli z duszą
Domy w PolsceKiedy Aldona kończy urządzanie wymarzonego domu, zaczyna szukać działki pod kolejny. Mieszkała już na łące, pod miastem i na pustkowiu. Teraz – wśród sosen i brzóz.
Kiedy wjechałam w małą uliczkę w Serwach, od razu pomyślałam, że tu chciałabym wybudować dom. Było wakacyjnie i pachniało sosnami – wspomina Aldona. Jakże była szczęśliwa, kiedy okazało się, że w tym cudownym miejscu nad jeziorem jest działka na sprzedaż. Po miesiącu 1500 metrów lasu było jej. Na polanie miał stanąć wymarzony dom. Kolejny wymarzony dom.
Wymarzony dom dla artystycznych dusz
Aldona pochodzi z Białegostoku i mieszka tam od pół wieku. Razem z mężem Mirkiem mieli aż trzy mieszkania, zawsze na strychach. Twierdzi, że nietypowa przestrzeń daje wiele możliwości, a ona nie lubi żyć zwyczajnie. Najlepiej czuje się we wnętrzach wysokich, z oddechem, w rustykalno-prowansalskich klimatach. Wszystko było wspaniale, ale ciągnęło ją do własnego ogrodu, śpiewu ptaków, zwierzaków podchodzących pod okna, wschodów słońca w niezmąconej ciszy… Dlatego na weekendy uciekali z Mirkiem od miasta do kolejnych domów. – Każdy był tym ostatnim – śmieje się i wylicza: – W Kopanicy mieliśmy trzy, potem dwa w Postawelach, nad cudownym jeziorem i zupełnym pustkowiu. Nigdy nie robimy remontów. Jak przychodzi zadowolenie, komplementy, to szukamy czegoś nowego – dodaje. Tak było i tym razem.
Aldona z wykształcenia jest ekonomistką, mąż związany jest z branżą sanitarną. Obydwoje od 30 lat robią różne rzeczy na własną rękę. Ona przez chwilę była nauczycielką i przez kolejną bibliotekarką. Potem rozwinęła skrzydła. Prowadziła ze wspólniczką Violą zakład kowalstwa artystycznego i projektowała meble, trochę urządzała wnętrza, miała też hurtownię i sklep z bielizną. Ponieważ obydwoje są duszami artystycznymi, ten dom zaprojektował mąż, a ona go urządziła – podobnie jak wszystkie poprzednie. Architekt był im potrzebny tylko po to, żeby rozrysować ich projekt.
Sprawdzone patetny na urządzenie wnętrza
W każdym domu realizują jakieś marzenia, zupełnie nowe rozwiązania. Ogromny taras ma 25 metrów. To magiczne miejsce: – Mamy stół do jedzenia i pracy. Chciałam, aby można było sobie tutaj uciąć drzemkę, dlatego jest łóżko. Fotel wstawiłam, aby wygodnie posiedzieć z książką. Nie wyobrażam sobie życia bez czytania, rocznie czytam ze sto książek – dodaje Aldona.
Na piętro, gdzie są dwie sypialnie, zrobiła angielskie schody, proste, z drewnianą balustradą. Tym razem na motyw przewodni wybrała niebieskoszare płatki niezapominajki. Pomalowała w tym kolorze drzwi wejściowe, stół i krzesła na werandzie, niektóre doniczki, stoliki, drobiazgi. Potem korzystała ze sprawdzonych w poprzednich domach patentów. Do salonu wynalazła na Allegro piękny francuski kredens. Uśmiechnęła się, że przywieziono go z… Luwru. Nie chodzi oczywiście o pałac, ale miejscowość. Wstawiła też przedwojenne łóżko, przerobione przez pana Jarka.
Ten zaprzyjaźniony kowal z Augustowa obniżył zagłówki i dodał oparcie. Ze staroci przyjechały też łóżka w sypialniach. – Mam do nich słabość i kupuję wszystkie, które mnie urzekną. Często z dwóch pojedynczych projektuję jedno, maluję i przecieram – chwali się Aldona.
Z kolei zabudowa kuchni to pomysł męża i jego wykonanie. – Co się nagadał przy tym, to nagadał – śmieje się. Płytki znalazła w zaprzyjaźnionym sklepie Aga w Białymstoku, gdzie zawsze robi zakupy, bo doskonale tam wiedzą, czego szuka. Nadstawkę zabrała z poprzedniego domu. Musiała ją tylko przemalować z koloru sosnowego na biały. Stół kupiła na starociach w Gibach niedaleko Sejn, a sekretarzyk do sypialni na targu w Kiermusach. Stamtąd ma najwięcej łupów. W domu praktycznie nie zobaczysz nowych rzeczy. Wyjątkiem są zlew w kuchni marki Koło i ceramika w łazience. Starocie dają przytulność i klimat, trochę jak na wakacjach u babci.
Kreatywna zabawa detalami i miłość do przedmiotów z duszą
W domu jest mnóstwo grafik jej ukochanego brata Roberta Kempistego. – Jest wyjątkowy i bardzo skromny – zachwala Aldona. – Co jest w jego pracach? Rozmowy między ludźmi ubrane w filozoficzną otoczkę, graficzne niedopowiedzenie. Patrząc na nie, czuję wielki spokój, ale i odrobinę nostalgii. Gospodyni uważa, że doskonałą ozdobą są też obrazy ze staroci i pięknie oprawione przedwojenne zdjęcia.
Wystarczy popatrzeć na portret damy, który wisi w salonie przy oknie. Kupiła go, ponieważ kobieta ze zdjęcia jest do niej podobna. Tego domu nie byłoby bez luster, najlepiej w złoconych ramach, bez kryształowych żyrandoli, kobaltowych naczyń i mnóstwa starego szkła, które dostała od mamy. Bardzo lubi też ceramikę z niebieskimi wzorami.
Teraz Aldona dopieszcza wnętrza i zbiera komplementy. Czy szuka już nowych wyzwań? – Właśnie przywiązuję się do tego domu, ale… nigdy nie mów nigdy – śmieje się. – Ostatnio przez głowę przeszedł mi cottage z angielską przeszkloną werandą, z takimi małymi szybkami, wychodzącą na kwietny ogród. I nie daje mi spokoju…
Zobacz więcej zdjęć rustykalnego domu na polanie w naszej galerii.
ZDJĘCIA: michał skorupski STYLIZACJA: agnieszka wrodarczyk/happy place TEKST: BEATA WOŹNIAK
Zobacz także: Wiejska chata Weroniki pełna antyków