W tym domu bez przerwy ktoś stuka, coś przesuwa, czymś szura. To Hanne i Tor nie mogą usiedzieć w miejscu. Malują, przebudowują, wiercą. – Ciągle coś zmieniamy, odkąd mamy ten dom, czyli już od 20 lat – mówi Tor.
Mały biały domek
Willę w Lillestrøm niedaleko Oslo zbudował jego pradziadek w 1912 roku, ale posiadłość trafiła w obce ręce. Kiedy ją odkupili, była bardzo zaniedbana. Na ścianach leżała poczerniała boazeria, na podłogach linoleum. – Było ciemno, poczułem się, jakby mnie teleportowano do lat 70. – wspomina gospodarz. Tor pomalował boazerię, zlikwidował strych, żeby salon miał wysoki spadzisty sufit, zmienił okna. Hanne wyszukiwała w internecie stylowe zniszczone meble, odświeżała swoje zdobycze i wszystko malowała na biało.
Urządzanie pastelowych wnętrz
Dla córki wyremontowała zabytkowy młynek, półki w salonie ozdobiła małymi abażurami. – My, Norwegowie, lubimy być w ruchu – tłumaczy. – Po pracy zawsze krzątamy się przy czymś w domu. A to pomalujemy, a to wyczyścimy. I tak w kółko. Siedzieć bezczynnie? Nie, to niemożliwe. Kochamy robić porządki, przestawiać meble, szyć, dziergać, strugać. A i w ogrodzie nierzadko można nas zobaczyć, jak przesadzamy coś, nawet w deszczu. Wyznajemy zasadę, że nie ma złej pogody, jest tylko źle dobrane ubranie.
Szaleństwa w kuchni
Ulubionym miejscem gospodarzy w domu jest kuchnia. Nic dziwnego, bo tu zawsze jest co robić. – Mam mnóstwo miejsca do pracy i niezliczone szafki, w których zdołałabym pomieścić zapasy dla pułku wojska – śmieje się Hanne. Przechowuje w nich przetwory z malin, marynowane ryby. Zawsze ma pod ręką truskawkowy dżem robiony według przepisu mamy. To obowiązkowy dodatek do brunosta, brązowego sera z nutką karmelu, który jest jednym z norweskich przysmaków.
Gościnni Norwegowie
Hanne jedzenie podaje w salonie, na stole, który Tor zrobił specjalnie dla niej. – Patrząc na ten stół, trudno uwierzyć, że mąż nie ma nic wspólnego ze stolarką, jest inżynierem. A ten mebel ma ozdobne nogi, wygięcia. Lubimy go. Łatwiej przy nim rozmawiać niż przy kwadratowym, przy którym zawsze jedna osoba zasłania drugą. Hanne i Tor w jednym nie odpowiadają typowym Norwegom, którzy rzadko wpuszczają do domu nawet najbliższych przyjaciół. – Uwielbiam urządzać przyjęcia, dekorować salon, stół, zaskakiwać znajomych nowymi smakami – mówi Hanne. No i na szczęście przy gościach zawsze jest co robić.
Tekst: Mariana Schroeder/Living4media
Zdjęcia: Cecilia MÖller/Living4media
Opracowanie: Katarzyna Szczerbowska
ZOBACZ TAKŻE: Prawdziwa Prowansja