Zaprosić kogoś na obiad to jakby wpuścić szczęście pod swój dach – napisała Catherine na ścianie w kuchni. Jej zaproszenie warto przyjąć. Nie tylko dla widoku na Mont Blanc.
Zabytki z czasów rzymskich, średniowieczne zamki, chłopska kuchnia we włoskim wydaniu, pajęczyna tras narciarskich i szlaki prowadzące na szczyty Europy – Mont Blanc i Matterhorn. Oto Dolina Aosty w samym sercu włoskich Alp. Nazywana regionem czterotysięczników, bo jest tutaj kilkanaście tak wysokich gór. Na zboczach od wieków buduje się domy z surowego, ciosanego kamienia, którego zawsze było tu pod dostatkiem.
„Dobrego dnia wszystkim, którzy tędy przechodzą”, głoszą napisy na metalowych tabliczkach przy wejściach. Do jednego z takich zabytkowych domów Catherine Caramel przyjeżdżała w dzieciństwie. Jej babcia prowadziła w nim mały pensjonat. Teraz Catherine ma go dla siebie.
Pole do eksperymentów
Gospodyni połączyła tradycyjną architekturę górskiego domu z nowoczesnymi meblami, japońskimi tapetami w motyle i ryby oraz dowcipnymi dodatkami. – Jestem projektantką wnętrz i dom traktuję jako pole do eksperymentów – mówi. Uchwyty do szuflad Catherine zrobiła z wygiętych sztućców, drewnianą szafkę w kuchni ozdobiła foremkami do pieczenia herbatników. Okiennice przywiezione z Neapolu są drzwiami do jednej z szaf w korytarzu, a kuchnię oświetlają lampy z mleczników i porcelanowych filiżanek, które gospodyni odziedziczyła po babci.
Do każdego pomieszczenia prowadzą inne zabytkowe drzwi. Catherine kupowała je od sąsiadów, kiedy robiąc remont, wymieniali stare na nowe. Ale żeby nie było za bardzo retro, podłoga jest betonowa, jak w nowoczesnym lofcie.
– Lubię zaskakiwać i urządzać wnętrza z lekkim przymrużeniem oka. W wielu włoskich domach i sklepach ludzie robią galerie rodzinnych zdjęć – z chrzcin, ślubów, świąt, wspólnych wyjazdów, a ja postanowiłam zabawić się tym motywem i zawiesiłam w przedpokoju małe ramki, w których oprawiłam lusterka – opowiada Catherine. – Bawią gości – dodaje.
Kielich przyjaźni
Jedną z pamiątek, jakie można kupić w Dolinie Aosty, jest la coppa dell'amicizia (kielich przyjaźni) – naczynie z czterema dzióbkami, z którego w towarzystwie przyjaciół pije się kawę z grappą. To jeden z tutejszych przysmaków proponowanych przez Catherine znajomym, którzy ją odwiedzają.
Gospodyni dobrze wie, jak do serca trafić przez jedzenie. Po pierwsze oprawa. Catherine przyjmuje w jadalni i salonie z widokiem na Mont Blanc. Wykonane na zamówienie zasłony z gazy, haftowane i obszyte wełną, zsuwa, gdy chce dać złudzenie, że na oszałamiającą panoramę patrzy się przez lekką mgiełkę. Na stole ustawia porcelanę po babci i zrobioną przez siebie kolorową ceramikę. Latem w stonowanych barwach, zimą w bardziej zdecydowanych.
Warto być rano pierwszym gościem, żeby popatrzeć na Catherine krzątającą się w kuchni. Jak wyciąga przetwory z szafki z zasłonką zamiast drzwiczek, płucze warzywa w umywalce wykutej z marmuru z Carrary. Jest najlepszy, bo nie ma rys ani żyłek; właśnie taki kupował Michał Anioł na swoje rzeźby. U Catherine można przysiąść przy kuchennej wyspie na białym zabytkowym krześle, z którego trochę odpada farba.
Catherine często podaje polentę z alpejskim żółtym serem fontina lub z gulaszem z wołowiny, ciasto ryżowe nadziewane mięsem, gęste, sycące zupy, a na deser jabłka duszone w winie. Tak jak jej babcia przed laty swoim gościom. To od niej artystka uczyła się gotować. Zawsze też, jak babcia, ma pod ręką duży słoik aromatycznego górskiego miodu, z którego słynie Dolina Aosty.
Zabytkowe łóżka i łazienka z widokiem
W tym domu warto też trochę się zasiedzieć. Catherine ma dwie sypialnie dla gości. Wielkie zabytkowe łóżka i ozdobne fotele w jednej z nich to pamiątka po czasach, kiedy dom był pensjonatem. Do drugiej projektantka zrobiła duże zagłówki obite materiałem, który z daleka wygląda jak futro. Łazienka dla gości została urządzona na strychu. Blatem pod umywalką jest kawałek drewnianej tablicy, która dawniej wisiała w schronisku. Ma ślady po kornikach i dziurki po gwoździach.
Druga łazienka, z której korzysta Catherine, jest jej ulubionym miejscem w domu. Ma tu wannę z masażem obudowaną kolorowym drewnem z recyklingu. A nad nią świetlik, przez który widać szczyty gór i kawałek nieba. Tylko dla takiego widoku wielu ludzi przyjeżdża w góry, a ona może od niego zaczynać i kończyć na nim dzień, i to zanurzona w ciepłej wodzie.
>>>>> Zobacz także Dom skandynawski: projekt, który zadziwia <<<<<
Tekst i zdjęcia: Mariana Schroeder/living4media
Opracowanie: Katarzyna Szczerbowska