Kto tu mieszka?
Tine Kjeldsen i Jacob Fossum z dziećmi: Klarą, Tilde i Konradem.
Poduszki różowe jak piwonie w ogrodzie, dodatki w kolorze morza i mięty. Urządzając dom, Tine zawsze podgląda świat za oknem. I z każdej podróży zamiast upominków przywozi egzotyczne rośliny.
Leniwe weekendy Tine spędza z rodziną na jednym z dwóch tarasów. Są tu koce, poduszki, donice z roślinami, czyli wszystko,co sprawia, że jest przytulnie. Projektuje meble i dekoracje, które są znane także poza jej rodzinną Danią, na całym świecie. Marka Tine K Home, którą założyła 18 lat temu, to tkaniny, wyposażenie i dodatki, a znakiem rozpoznawczym kolekcji są zawsze te same kolory – biel, szarość, beż, brąz, błękit i czerń.
Wśród projektantów i stylistów wnętrz Tine to niemal celebrytka. Ale tak naprawdę jest skromną osobą, dlatego zamiast zgiełku Kopenhagi wybrała cichą i spokojną wieś na pięknej wyspie Funan, gdzie zamieszkała z rodziną.
Dom tonie w zieleni, dokładnie tak, jak to sobie zaplanowała gospodyni. Już na progu gości witają ozdobne drzewka, lawenda i hortensje. W ogrodzie są grządki z warzywami oraz ziołami, nie brakuje też drzewek owocowych. Wyhodowane przez Tine pomidory, cukinie i rabarbar lądują potem na kuchennym stole.
W każdym pokoju stoją też wazony z kwiatami. Bukiety układa Klara, która odziedziczyła po mamie talent do dekorowania. Kiedy ktoś pyta Tine o radę przy urządzaniu domu, zawsze powtarza: – Otaczajcie się roślinami! Niektóre są jak małe dzieła sztuki albo żywe rzeźby, zadbane przetrwają lata. Donica z drzewkiem jest dla mnie taką samą ozdobą, jak poducha na kanapie czy świecznik na komodzie – tłumaczy. Egzotyczne okazy często przywozi z podróży. Wyszukuje je na bazarach, u lokalnych hodowców i w małych kwiaciarniach. Na wakacjach rodzą się też pomysły na przedmioty, które projektuje.
– Uwielbiam odwiedzać nowe miejsca, po drodze rozmawiam z ludźmi, słucham historii, podpatruję. Widzę jakiś kolor czy detal i już myślę, jak i gdzie wykorzystam go w domu albo w kolekcji na nowy sezon – wyznaje. I tak dzięki wyprawie do Azji w kuchni pojawiły się skórzane paski w roli uchwytów do szafek i szuflad, a w łazience kamienny zlew wyglądający jak stary kawałek drewna. Kolory w salonie – szałwiowy, lawendowy i oliwkowy – zapamiętała z wakacji na Majorce.
Choć ma swój zestaw kolorów, to nie znaczy, że nie lubi się nimi bawić. Przeciwnie, sporo eksperymentuje. Kiedyś ściany w sypialni pomalowała na czarno i dopiero niedawno wróciła do swojej ukochanej bieli. Jedyne, co się u niej nie zmienia, to prostota pomysłów. I to, że w każdym pokoju musi być mnóstwo światła. Duże balkonowe okna, jasne ściany i białe podłogi robią swoje. Dla kontrastu dodatki
– lampiony, wazy, ramki na zdjęcia i niewielkie meble – są ciemne. Nie brakuje też surowego drewna. Kuchnię od jadalni oddziela tylko wąska ściana. Jak na dużą rodzinę przystało, wszyscy spędzają tu sporo czasu. Popisowe danie Tine to makaron z cukinią, koktajlowymi pomidorami i kozim serem. – Moje córki wolą coś na słodko.
W weekendy pieką tartę albo babeczki rabarbarowe. Kulinarną wrzawę lubi nawet nasza pupilka – Belle. Kręci się pod nogami, licząc na jakiś smakołyk – opowiada gospodyni. Kto się zmęczy, odpoczywa w wiklinowym fotelu w kuchni albo na małej białej sofie w jadalni. Salon z kolei jest zawsze gotowy na jam session, bo Konrad, syn Tiny, gra na perkusji, a dziewczynki na pianinie.
Tine lubi opowiadać o swojej pracy. – Wciąż próbuję i zmieniam! Nieważne, czy wybieram poszewkę na poduszkę, kolor ściany, czy abażur – mówi. Rzadko wyrzuca rzeczy. Woli je przechować, a potem znaleźć im nowe miejsce. Szuka też używanych mebli.
– Jeśli chcesz fajnie urządzić dom, nie musisz kupować drogich przedmiotów. Stół, który mamy w jadalni, moi rodzice zbili z desek z recyklingu i podarowali nam w prezencie ślubnym, wiele drobiazgów zrobiły moje dzieci – wyznaje. Liczy się nie cena, lecz pomysł i talent. – Mam ogromny szacunek do tradycyjnego rzemiosła. W Azji poznałam artystów, którzy z drewna i tkanin potrafili zrobić wspaniałe rzeczy. Od nich uczyłam się najwięcej o sztuce dekoracji.
Tekst: Iben & Niels Ahlberg, Monika Kaszuba
Zdjęcia i stylizacja: Iben & Niels Ahlberg