Witajcie pod Alpami
U Herty i Stefana można spróbować, jak smakuje prawdziwe wiejskie życie. Wydoić krowę, wygonić byki na pastwisko czy upiec strudel.
Na podwórku rosną aż trzy stare lipy, które mają ponad 450 lat. To pomniki przyrody.
Gospodarstwo ekologiczne: drzwi zawsze są otwarte
- Chodźcie zobaczyć nowego cielaczka! – Stefan woła do nas z obory. Maluch jest jeszcze nieporadny, ledwo trzyma się na chwiejnych nogach. Mama czułym gestem zachęca go do pierwszych kroków.
Już za kilka dni wyjdą razem na pastwisko. Dołączą do stada, które pasie się wśród kwitnących jabłoni.
Krowy skubią świeżą trawę, kiedy tylko mają na to ochotę, bo Stefan, jak w każdym ekologicznym gospodarstwie, nie zamyka drzwi do obory. I zawsze z dumą pokazuje swoje stado gościom. – Najbardziej ciekawskie są dzieci – chcą sprawdzić, jak wszystko działa, przejechać się traktorem, nakarmić króliki i świnki – opowiada.
Semriach w austrii – płoty są niepotrzebne
Semriach to samo podnóże Alp. Niecałe 30 kilometrów od Grazu, serca Styrii, i tylko dwie godziny od Wiednia. Na wysokości 750 metrów w tak pofałdowanym terenie trudno byłoby uprawiać warzywa czy zboże, dlatego, jak okiem sięgnąć, wszędzie widać pastwiska, słychać beczenie kóz, baranów i muczące krowy. Zielone pagórki i porozrzucane wśród nich domy wyglądają jak sielska fototapeta.
Przez miasteczko wiją się wąskie dróżki. Żeby dotrzeć do Zehenthof, gospodarstwa, które Stefan prowadzi z żoną Hertą i jego mamą, Renate, przejeżdża się przez podwórka sąsiadów, bo prawie nikt się tu nie grodzi. Już z daleka widać solidny murowany budynek.
W rodzinie Eisenbergerów jest od sześciu pokoleń. – Pracowałam w banku, Stefan w dużej firmie handlowej. Ale gdy na świecie pojawił się nasz syn Simon, rzuciliśmy biuro – tłumaczy Herta. Zresztą Stefan od zawsze wiedział, że będzie rolnikiem. Kiedy rodzice nie dawali już sobie sami rady, po prostu przejął gospodarstwo.
Dom w stylu alpejskim i Belka z 1695
Pierwsi letnicy. Zjawili się w Zehenthof tuż po wojnie, w 1947 roku. – Goście zostawali tu nawet na osiem tygodni. Nie mieli samochodów, prawie w ogóle nie wyściubiali nosa z gospodarstwa – opowiada Stefan. Przyjeżdżali odpocząć po ciężkich latach.
Chcieli najeść się zdrowego, wiejskiego jedzenia. Gdy brakowało miejsca, gospodarze oddawali im własną sypialnię, a sami przenosili się na siano do stajni. Stefan śmieje się, że czasy się zmieniły i dziś jest już o wiele wygodniej. Goście na górnym piętrze domu mają do dyspozycji dwa apartamenty i podwójną sypialnię. Kilka lat temu Herta i Stefan na podwórku postawili też zabytkowy dom w stylu alpejskim.
– Gdy ekipa budowlana składała chatkę, na jednej z belek znaleźliśmy napis „1695” – opowiadają. W środku jest typowy austriacki piec z ceramicznymi wypustkami, na których można ogrzać dłonie. Nad miejscem, gdzie dawniej było palenisko, został otwór w stropie, przez który dym wydostawał się na zewnątrz. Gospodarze wypełnili go mocnym szkłem i goście mogą teraz stąpać po kawałku przeźroczystej podłogi.
Zdrowie wiejskie jedzenie – czysta przyjemność
W kuchni rządzi mama Stefana. Goście lubią patrzeć, jak gotuje, próbują poznać tajniki tradycyjnych przepisów. Renate rozkłada na stole bawełnianą tkaninę zamiast stolnicy i rozpoczyna strudlową ceremonię. Ciasto trzeba rozwałkować,a potem porozciągać rękami na szerokość stołu. Renate robi to szybko i z ogromną wprawą. Po chwili cienkie jak pergamin ciasto smaruje słodką twarogową masą albo rozrzuca na nim kawałki jabłek i zwija. Potem czas na naleśniki. Smaży je na płycie wiekowego pieca, a gotowe kroi w paseczki i wrzuca do bulionu – tradycyjnej austriackiej Frittatensuppe.
W spiżarni jest sok jabłkowy i z czarnego bzu, cydr, powidła i dżemy morelowe, wszystko z własnego ogródka. I obowiązkowo olej z pestek dyni – specjalność ze Styrii.
Lederhose i orzechowy sznaps
– Czy nie są wspaniałe? – pyta Herta, wyjmując z torby zdobione skórzane spodenki. To Lederhose, męski strój, jaki nosi się w alpejskich wioskach, prezent na czterdzieste urodziny Stefana. Pojechali po nie razem aż do Wiednia. W niedzielę i święta prawie każdy się tu tak stroi. Nawet półtoraroczna Elisabeth ma Dirndl, czyli kolorową ludową sukienkę. W październiku wystąpią w tych strojach na Erntedankfest, tutejszych dożynkach, i pobawią się wspólnie z gośćmi przy toastach wygłaszanych do orzechowego sznapsa.
Austria: atrakcje turystyczne, czyli co zobaczyć w okolicy Herty i Stefana?
•Graz – starówka wpisana na listę UNESCO, wzgórze zamkowe i nowoczesna galeria sztuki Kunsthaus – to tylko niektóre atrakcje stolicy Styrii
•Lurgrotte – godzinny spacer dzieli gospodarstwo od jednej z najpiękniejszych austriackich jaskiń
•Freilichtmuseum Stübing – w skansenie dowiecie się, jak żyło się kiedyś na alpejskiej wsi.
•Kesselfall – malowniczy wodospad leży przy jednej z 15 tras pieszo-rowerowych w Semriach.
•A kto ma ochotę popatrzeć na panoramę Alp, może wejść lub wjechać kolejką na najwyższe w okolicy wzniesienie – górę Schöckl (1445 m).
Kontakt do właścicieli:Bodenring 2, Semriach, Austria, zehenthof.at
Gospodarstwo należy do marki Urlaub am Bauernhof zrzeszającej gospodarstwa agroturystyczne z całej Austrii (urlaubambauernhof.at, agroturystyka.at)
Tekst: Magdalena Burkiewicz
Zdjęcia: Kinga Błaszczyk-Wójcicka, Magdalena Wasiczek
Zobacz również Karsibór – czas przystanął w Rawiczówce.