Zbiorniki na deszczówkę – jak zdobyć dofinansowanie
Eko życieZ każdym rokiem mamy coraz większy problem z wodą: albo doświadczamy gwałtownych ulew, które powodują miejscowe podtopienia, albo suszy niszczącej uprawy i ogrody. W zeszłym wody zabrakło w Skierniewicach. W wielu innych miastach władze apelowały o ograniczenie zużycia i niepodlewanie przydomowych ogródków. Nic więc dziwnego, że coraz więcej miast – idąc w ślady Wrocławia – zdecydowało się na dofinansowanie budowy systemów ogrodowych, które zatrzymują wodę deszczową. Na taką formę zachęty postawiły już Kraków, Sosnowiec, Gdańsk, Sopot, Lublin i Warszawa.
Zbiornik na deszczówkę – dlaczego warto
Jedna osoba zużywa dziennie około 150 litrów wody. Niespełna połowa służy do do picia, gotowania, kąpieli oraz zmywania naczyń i musi być dobrej jakości. Resztę, zdaniem ekspertów, śmiało możemy zastąpić deszczówką. Posłużyć nam może ona nie tylko do podlewania ogrodu, ale także mycia samochodu, prania, mycia podłóg i prac porządkowych, a przede wszystkim do spłukiwania toalet. Używanie deszczówki zamiast wody z kranu to też oszczędność, bo oznacza niższe rachunki za wodę.
Jednak żeby z niej korzystać, trzeba najpierw wybudować drugą instalację wodnokanalizacyjną zasilaną deszczówką, którą będzie można w łatwy sposób przełączyć oraz zainwestować w budowę systemu, który umożliwi jej łapanie oraz magazynowanie. Sposobów jest kilka. Możemy zbudować instalację w ogrodzie służącą zatrzymywaniu wody deszczowej, czyli naziemne i podziemne zbiorniki retencyjne, studnie chłonne z kręgów betonowych albo ogrody deszczowe.
Zbiornik na deszczówkę – Ile dopłacą
W miastach, które swoim mieszkańcom oferują dofinansowanie inwestycji w ramach programu „Złap deszcz”, lokalni włodarze obiecują dopłaty do zakupu i montażu urządzeń wchodzących w skład systemu deszczowego do gromadzenia i wykorzystywania wód opadowych oraz kosztów modernizacji istniejącej instalacji, tak by podłączyć ją do systemu gromadzenia wody deszczowej. Tak jest np. w Lublinie, gdzie miasto deklaruje zwrot 70 proc. kosztów poniesionych na ten cel, maksymalnie – 5 tys. zł. Wrocław z kolei dopłaca do 80 proc. wydatków, ale też nie więcej niż 5 tys. zł. W Sosnowcu zwrócą 80 proc., maksymalnie 4 tys. zł na jedno mieszkanie lub nieruchomość. Z kolei w Gdańsku jednorazowa dotacja wynosi 100 proc. łącznych wydatków, ale nie więcej niż 4 tys. zł dla osób fizycznych, osób prawnych i przedsiębiorców. Wspólnoty mieszkaniowe i spółdzielnie mieszkaniowe mogą natomiast liczyć na wsparcie w wysokości 10 tys. zł.
Co i kto może budować zbiornik na deszczówkę
Zanim zdecydujemy się na konkretne rozwiązanie, dobrze jest sprawdzić, na co stawia nasza gmina i jakie koszty przez nas poniesione zaakceptują urzędnicy. Na przykład wspomniany Sosnowiec dofinansowuje budowę takich instalacji, jak ogród deszczowy w pojemniku, ogród deszczowy w gruncie, muldę chłonną, studnię chłonną, a także naziemny wolnostojący zbiornik na wody opadowe z dachu i podziemny zbiornik na wody opadowe.
Natomiast mieszkańcy stolicy mogą dostać dopłatę na: budowę urządzeń retencyjno-rozsączających, czyli instalacji zakopywanych w gruncie, które pozwalają gromadzić wody opadowe i rozsączać je do ziemi (na przykład za pomocą skrzynki rozsączającej, studni chłonnej), budowę zbiorników retencyjnych montowanych na sieci kanalizacyjnej lub w formie oczek wodnych. Żeby się nie rozczarować, warto też sprawdzić, kto może ubiegać się o taką dotację. Na przykład w Lublinie są to wyłącznie osoby fizyczne – właściciele, użytkownicy wieczyści lub osoby posiadające inny tytuł prawny do nieruchomości położonych w granicach miasta. Natomiast osoby, które właścicielami mieszkań
lub nieruchomości nie są, a chcą uczestniczyć w programie, muszą dostać ich zgodę.
Wieś łapie deszczówkę bez programu
Nie znam gmin wiejskich, które dofinansowywałyby zagospodarowanie deszczówki, tak jak to się odbywa w miastach. Jednak gromadzenie deszczówki na wsi od dawna jest częstą praktyką, ludzie to robią niezależnie od dedykowanych programów – mówi Paweł Tomczak, dyrektor Biura Związku Gmin Wiejskich RP. I dodaje: – Coraz częstsze susze powodują, że wodę na wsi coraz bardziej się ceni. Od lat za to są realizowane programy tzw. małej retencji, czyli buduje się i czyści cieki wodne, rowy melioracyjne, oczka wodne – bo one też umożliwiają zatrzymanie jak największej ilości wody.
TEKST: GRAŻYNA LEŚNIAK
ZDJĘCIA: Shutterstock
Zobacz także: Zbiornik na deszczówkę – jak wybrać najlepszy?
Zobacz także: Prawo budowlane – co wybudujesz bez pozwolenia