Spotkania z osiołkami w ekologicznym gospodarstwie
Eko życieAnia i Piotrek pracowali jako wolontariusze na farmie we Francji, a potem z osiołkami Coco, Fogiem i Bonomkiem ruszyli piechotą do domu. Wśród świętokrzyskich łąk stworzyli ekologiczne gospodarstwo, gdzie miłość do zwierząt jest najważniejsza.
Najcieplej na sercu robi nam się na wspomnienie polskiego odcinka trasy. I to nie ze względu na bliskość domu czy język, ale gościnność. Wszędzie wzbudzaliśmy wielkie poruszenie, zbiegały się dzieci z całej wsi i ciężko było odmawiać tych wszystkich pierogów, gulaszy i serników – śmieją się Ania i Piotrek Waksmundzcy, kiedy oglądamy zdjęcia z wyprawy. W trzy miesiące przeszli ponad tysiąc kilometrów.
Osiołki - lekarstwo na stres i zły humor
Mówią o sobie, że po uszy zakochali się w osiołkach. Ania: – Te największe, kudłate, to francuskie poitou (czyt. płatu). Są rzadsze nawet niż pandy, a ludzie, widząc je, zastanawiają się, co to za zwierzę. Nasze są młode, to takie duże gapy. Gorzej radzą sobie w terenie niż pozostałe, mimo że bardzo zazdroszczą kolegom i też chcą z nami chodzić na spacery. Osły rasy cotentin są szare i laikowi wszystkie wydają się identyczne. Jak je rozróżnić? Po ciemnej prędze na grzbiecie. Biegnie wzdłuż kręgosłupa i łączy się przy kłębie z drugą, tworząc krzyż. Pręgi te, ich kształt, szerokość i długość są unikatowe, to takie ośle linie papilarne.
Najstarszy w stadzie – Coco – ma 13 lat i jest w sile wieku, bo osiołki mogą żyć ponad 30 lat. Ważą 300-350 kg, poitou nawet ponad 400 kg. Nie są tak impulsywne jak konie, każdy ich ruch jest łagodny i przemyślany. Podczas spotkania możemy czuć się bezpiecznie. Jednocześnie są na tyle duże, że ich wielkość robi ogromne wrażenie na dzieciach. Kontakt z takim potężnym, ale delikatnym zwierzęciem, które uwielbia pieszczoty, sprawia, że osoby nieśmiałe i wycofane robią się bardziej odważne i pewne siebie.
Poza terapią uczestniczą też w trekkingach, czyli wycieczkach po okolicy. Ania lub Piotrek prowadzą osiołka, a dzieci jadą na nim w specjalnym siodle. – Coco wiózł kiedyś 11-miesięcznego malucha, a 3-latka prawie nam na takiej wycieczce zasnęła – opowiada Piotrek. – To dowód, jak bardzo można się przy takim osiołku zrelaksować. – Nie wszyscy wiedzą, że nasza kadra narodowa skoczków narciarskich jeździ na obozy onoterapii do Austrii, by zredukować stres i wyciszyć emocje! – dodaje Ania.
Ekologiczne wczasy w mongolskiej jurcie wśród łąk
Położony wśród świętokrzyskich łąk, w dolinie rzeczki Pokrzywianki, uroczy niebieski domek ma ponad 80 lat. Mieszkała w nim babcia Piotrka. Miała dziewięcioro dzieci i… pierwszą pralkę w okolicy. Co roku w sierpniu, w imieniny Marianny, zjeżdżają tu jej potomkowie na piknik. – Można odnieść wrażenie, że mieszkamy na końcu świata – mówi Ania – ale do cywilizacji nie jest daleko, a asfaltową drogą dojedziesz do nas o każdej porze roku.
Chałupka składa się z dwóch izb i sieni. Pośrodku mają duży kaflowy piec – źródło ogrzewania i centrum operacji kulinarnych. Obok domu jest stajnia, a dalej rozciąga się pole słoneczników. Na górce stanęła jurta dla gości, którzy chcą w Osiołkowie przenocować. – Jest taką lekką konstrukcją, na wzór mongolskich, wtapiającą się naturalnie w otoczenie – mówi Ania. – Uwielbiam odgłos deszczu uderzającego o jej dach, bo przypomina mi to spanie pod namiotem.
Uparty jak osioł? To nieprawda!
Latem większość życia toczy się na dworze. Osiołki mają swój rytm dnia. Jest czas na wędrówkę wokół pastwisk, jedzeniei drzemkę. Potrzebują dużo ruchu i przy braku zadań same wytyczają sobie ścieżki na łące, drepcząc po nich kilka razy dziennie. Czy są uparte? Ależ skąd! Mają łagodne usposobienie, ale potrzebują też łagodnego podejścia. Nerwowe i niecierpliwe osoby mogą się z nimi nie dogadać, to najpewniej one powielają krzywdzące opinie. Bo prawdą jest, że praca ze zwierzętami wymaga doświadczenia, zrozumienia i czasu.
Ludzie na przykład rzadko wiedzą, że osiołki mają bardzo słabą akomodację oka, dlatego przechodząc ze słońca w cień, np. do stajni, zazwyczaj zatrzymują się na progu, bo ich wzrok musi się przyzwyczaić. W takim momencie wystarczy dać zwierzęciu trochę czasu, a pójdzie za nami dalej. Jeśli ktoś zacznie jednak szarpać i ciągnąć, osiołek odmówi współpracy i zaprze się czterema kopytami. Trzeba o tym po prostu wiedzieć. Poza tym nie lubi być dominowany, warto się z nim zaprzyjaźnić i często chwalić, bo bardzo to lubi. Ania i Piotrek nauczyli się wszystkiego, pracując jako wolontariusze na farmie we Francji.
– Studiowałam malarstwo i pedagogikę specjalną w Krakowie – opowiada Ania. – Na onoterapię, czyli w wolnym przekładzie „leczenie osiołkami”, trafiłam podczas zajęć z animaloterapii, różnych form terapii w towarzystwie zwierząt. Była to nowość i niewiele się o tym mówiło. Temat mnie zaciekawił i już na własną rękę szukałam informacji. Pojechałam do Lubachowa i Toskanii Kociewskiej, głównych tego typu ośrodków, na pierwszy kurs onoterapii w Polsce.
Do Osiołkowa może przyjechać każdy – na zajęcia, przejażdżkę po łąkach, spacer lub żeby po prostu poprzytulać się do osiołków. Ze względu na komfort zwierząt najlepiej na wizytę umówić się z wyprzedzeniem.
tekst, STYLIZACJA I ZDJĘCIA: MONIKA FILIPIUK-OBAŁEK
Kontakt do właścicieli: www.osiołkowo.pl
Wiecej zdjęć w galerii.