Przez żołądek do serca
Choroby krążeniowe są obecnie przyczyną 54 proc. zgonów kobiet i 43 proc. zgonów mężczyzn w Polsce. Codziennie z powodów sercowo-naczyniowych umiera średnio 476 osób. Czy można zatrzymać tę epidemię? Rozmawiamy z dr nauk med. Joanna Witczak – kardiologiem i nauczycielem akademickim warszawskiej AWF.
Choroby układu krążenia są teraz główną przyczyną śmierci w Polsce. Skąd ta epidemia?
Przyczyna jest prosta – zmiana trybu życia. Nieprawidłowy schemat żywieniowy oraz rozwój motoryzacji, a co za tym idzie, ograniczenie ruchu. To są bardzo ważne czynniki predysponujące do nadwagi i otyłości oraz odkładania się w tętnicach blaszek miażdżycowych, które są odpowiedzialne za ostre incydenty wieńcowe, czyli zawały.
Na czym polega ten nieprawidłowy schemat żywieniowy?
Przejęliśmy amerykańsko-brytyjski wzór odżywiania. W naszej diecie pojawia się coraz więcej produktów zwierzęcych i przetworzonych cukrów. Kiedyś mięso było dużo droższe i trudno dostępne, dzisiaj jest wszechobecne, tanie i ma o wiele gorszą jakość. Najlepszym przykładem jest drób, powszechnie uważany za mięso chude i zdrowe. Kurczaki żyją osiem tygodni, żeby uzyskać masę 2,6 kg. Wtedy są przeznaczane do ubojni. Co może urosnąć samo w takim czasie? Zwierzęta te dostają antybiotyki, aby zapobiec chorobom zakaźnym, rozwijającym się na skutek nienaturalnych warunków fermowych i stłoczenia. Tak naprawdę ten drób to czysta, żywa chemia. Mięso kaczek i gęsi jest bardzo tłuste, a więc niepolecane, i to nie tylko dla pacjentów kardiologicznych. Szynki i inne wędliny nie dość, że zawierają ładunek zbędnych tłuszczów, są pompowane wodą, żeby uzyskać odpowiednią masę, oraz substancjami stabilizującymi i konserwującymi, które później po prostu zjadamy.
Dużą rolę odgrywa również zaburzenie częstotliwości posiłków. Kiedyś dzieci, kończąc zajęcia w szkole, o godzinie 14 -15 zjadały obiad w domu, często z rodzicami. Dzisiaj ten zwyczaj zanika, dzieci jedzą posiłki przygotowane w stołówkach lub słodycze ze sklepiku, a rodzice w porze lunchu wsuwają hamburgera czy sałatkę z dużą porcją majonezu. Spotykają się wieczorem, przy obfitych kolacjach, zazwyczaj tłustych. Po krótkiej rozmowie, bez żadnego wysiłku fizycznego w ciągu dnia, idą spać. Wszystkie spożyte kalorie są przerabiane na tłuszcz, a tłuszcz, którego nie zużywamy, jest odkładany w postaci blaszek miażdżycowych.
Stąd otyłość dzieci, która kiedyś w Polsce była niezwykle rzadkim zjawiskiem i miała najczęściej tło endokrynologiczne. Dzisiaj bardzo często dzieci otyłe w gimnazjum, szkole podstawowej, czy nawet przedszkolu, to po prostu dzieci źle odżywione. A miażdżyca ma swój początek już w dzieciństwie. Zawsze opowiadam studentom, że prawidłowy profil odżywiania wyniesiony z domu procentuje we własnym życiu i życiu naszych dzieci. Rodziny, w których króluje schabowy z kapustą, kapcie i telewizor, to zwykle te, w których najczęściej występują zawały. Dzieciom bardzo trudno wyzwolić się z tego schematu, stąd choroby wieńcowe w wieku dorosłym.
Jaką dietę zaleca Pani swoim pacjentom?
Moi pacjenci to osoby po zdarzeniach wieńcowych, a więc ich dieta musi być bardzo restrykcyjna. Celem jest zahamowanie tworzenia się blaszek miażdżycowych czy w nieznacznym stopniu odwrócenie tego procesu, czyli zmniejszenie ich wielkości. Przez sześć miesięcy od ostrego zdarzenia wieńcowego całkowicie wykluczam mięso. Białko, które jest potrzebne do podtrzymania masy mięśniowej pacjenta, nie musi pochodzić z mięsa. Na rynku jest obecnie taka różnorodność produktów roślinnych, w tym roślin strączkowych, że można bez problemu skomponować pełnowartościową dietę bezmięsną. Wykluczenie mięsa jest podstawą, ale jeśli pacjent nie jest w stanie funkcjonować bez mięsa, wyrażam zgodę na dwa dni przerwy – wtorki to dni drobiowe, a piątki – dni rybne, z zastrzeżeniem, że są to ryby morskie. Nie zalecam spożywania ryb hodowlanych, z podobnych przyczyn, dla których odradzam kurczaki fermowe.
Jaki jest mechanizm działania typowej diety?
Mięso jest największym dawcą energii i tłuszczu, szczególnie mięso czerwone. Produkty metabolizowania włókien mięśniowych, które spożywamy, mogą powodować wzrost poziomu kwasu moczowego we krwi. Kwas moczowy jest jednym z elementów, który przyśpiesza rozwój blaszek miażdżycowych w tętnicach. Stosując dietę bezmięsną, pacjent pozbywa się nadmiaru kalorii i tłuszczu oraz ogranicza poziom kwasu moczowego we krwi.
Druga podstawowa sprawa to radykalna redukcja rafinowanych cukrów prostych. Trzeba wytłumaczyć pacjentowi punkt po punkcie, w czym mogą znajdować się takie cukry, od śniadania do kolacji. Pacjent jest święcie przekonany, że nie słodząc herbaty, eliminuje cukier ze swojej diety. A na pytanie „co do tej herbaty?” odpowiada, że gorzka czekolada. Nie ma nic bardziej mylnego, niż stwierdzenie, że gorzka czekolada jest dobra nawet dla diabetyków. Zawiera tłuszcze nasycone i olbrzymie ilości cukru. Duża ilość rafinowanych cukrów prostych znajduje się również w słodkich napojach, sokach, no i oczywiście słodyczach.
A co z węglowodanami złożonymi?
Co innego cukry proste (węglowodany proste, przyp. red), a co innego dwucukry i wielocukry (węglowodany złożone, przyp. red.). Węglowodany złożone to bardzo ważny element naszej diety. Po spożyciu wielocukrów dochodzi do ich powolnego rozkładu na cukry proste. Do tego procesu potrzebna jest energia, a więc kalorie. Cukry proste są następnie wykorzystywane na potrzeby metabolizmu mózgowego. Każda z diet powinna więc zawierać odpowiednie ilości węglowodanów, tłuszczy i białek, przy czym białka i tłuszcze nie muszą być pochodzenia zwierzęcego.
W takim razie produkty zwierzęce nie są niezbędnym elementem naszej diety?
Weganie i wegetarianie prawidłowo funkcjonują bez produktów zwierzęcych i nie odbywa się to kosztem ich parametrów mięśniowych ani morfologicznych. Były prowadzone badania, które potwierdzają, że osoby niespożywające mięsa wykazują niższy wskaźnik agresji i nieprawidłowości socjalnej. U osób po ostrych zdarzeniach wieńcowych czy cierpiących na jakiekolwiek choroby kardiologiczne obniżenie takiego poziomu nadreaktywności jest bardzo ważne. A więc jeżeli dietą bezmięsną można wspomóc leczenie farmakologiczne, to jak najbardziej trzeba się za taką dietą opowiadać.
Czy trudno jest zmotywować pacjenta do tak gruntownej zmiany stylu życia?
Niełatwo jest wytłumaczyć pacjentowi, że tak dużo od niego zależy. Sama farmakoterapia nie jest synonimem leczenia. Pacjent, którego jedyną formą terapii jest przyjmowanie leków, to pacjent bierny. Nigdy nie uzyska dobrych efektów. Pacjent aktywny to taki, który przestrzega diety nie tylko przez cztery czy sześć miesięcy, ale na stałe. To jest pacjent, który ćwiczy systematycznie, tzn. codziennie po 30-40 min. Do zmotywowania pacjenta potrzebni są dietetycy z prawdziwego zdarzenia, którzy wytłumaczą, jak oznaczać profil glikemii, kaloryczność posiłku, jak zbudować zwykłą dietę 1800 kCal.
Kilka spotkań z takim dietetykiem i okazuje się, że to nie jest dieta głodowa. Że dieta dla pacjenta kardiologicznego może być bardzo barwna i urozmaicona, a jednocześnie zdrowa i przynosząca wymierne korzyści. Trzeba by postawić na rozwój takich poradni dietetycznych, nie tylko przy przychodniach diabetologicznych. Ubolewam, że poradnie kardiologiczne nie mają w pakiecie usługi dietetyka. W Polsce poradnictwo dietetyczne jest bardzo słabo rozwinięte – mam nadzieję, że ta dziedzina się odrodzi, bo jest bardzo potrzebna.
Co może uzyskać ten aktywny pacjent?
Przede wszystkim redukcję masy ciała oraz obniżenie stężenia cholesterolu we krwi, co umożliwia ograniczenie dawek leków. W standardowym postępowaniu u pacjentów po zawale stosuje się statyny, czyli leki obniżające poziom cholesterolu i stabilizujące blaszki miażdżycowe. Galaretowata blaszka miażdżycowa mocniej przywiera do ściany naczynia i prawdopodobieństwo jej urwania i doprowadzenia do zawału jest mniejsze. Parametrem pozwalającym na redukcję dawek leków są wyniki poziomu cholesterolu LDL. Według zaleceń europejskich i amerykańskich organizacji kardiologicznych poziom LDL powinien być mniejszy lub równy 70.
Jeśli stosujący dietę i statyny pacjent schodzi na przykład do poziomu 49, to nie odpuszczamy mu z diety, tylko zmniejszamy dawki statyn. Ci, którzy przewlekle przestrzegają zaleceń, stosują dietę i ćwiczą, redukują dawki nie tylko statyn, ale i innych leków, które były stosowane w celu leczenia np. nadciśnienia. Jest to możliwe, aczkolwiek trudno przekonać pacjentów do tego, że stosowanie diety może umożliwić obniżenie dawek leków, a więc ograniczenie działań niepożądanych i kosztów.Trzeba również pamiętać, że skutkiem złej diety może być nie tylko miażdżyca, ale również wszystkie procesy nowotworowe, które w olbrzymim stopniu są od niej zależne.
Co więc powinni jeść pacjenci kardiologiczni i osoby, które chcą uchronić się przed chorobą wieńcową?
Idealne są diety warzywno-kaszowe. Kasze można spożywać w nieograniczonych ilościach. Charakteryzują się dużo zawartością składników odżywczych i bardzo długim czasem rozkładania się na czynniki proste. Trzeba podkreślić, że w niewielu krajach europejskich wybór kasz jest tak duży, jak u nas. Codziennie można jeść inną kaszę. Rano i w porze obiadowej położyłabym duży nacisk na warzywa, szczególnie zielone. Oczywiście bez dodatku majonezu. Im więcej surowych warzyw, tym lepiej. Zdarzają się pacjenci z problemami z przewodem pokarmowym – wtedy zalecam warzywa duszone.
Absolutnie odradzam smażenie czegokolwiek. Ostatnio bardzo popularnym, łatwo dostępnym produktem są warzywa na patelnię. To bardzo wygodna i zdrowa opcja, pod warunkiem, że … nie jest przyrządzana na patelni. Chyba że beztłuszczowej. Można je przygotować na ciepło w szybkowarze lub po prostu udusić. Odradzam spożywanie chleba, szczególnie białego. Takiej diecie towarzyszy zawsze utrata zbędnych kilogramów, co jest dodatkową zaletą. Ostatnio modne są diety odchudzające eliminujące węglowodany.
Co Pani o nich sądzi?
Wszystkie diety, które doprowadzają do szybkiego spadku masy ciała, trzeba traktować jako niebezpieczne dla zdrowia i życia. Taką właśnie dietą jest najmodniejsza ostatnio dieta Dukana. W swojej praktyce lekarskiej spotkałam już wiele takich diet, m.in. dietę Kwaśniewskiego, której skutki okazały się opłakane: udowodniono, że progresja blaszek miażdżycowych u osób na tej diecie postępuje dwukrotnie szybciej. Na czym opierała się redukcja masy ciała na diecie Kwaśniewskiego? Na metabolizowaniu własnych białek mięśniowych, a mięśnie, które się rozpadały, niszczyły nerki.
Mechanizm działania diety Dukana jest podobny, ale ma ona jeszcze bardziej niebezpieczny element – wyklucza zupełnie węglowodany i łączenie różnych składników odżywczych ze sobą. Twórca diety zapomniał, że węglowodany są podstawowym elementem odżywczym dla mózgu. Jeśli nie dostarczamy ich z pokarmem, to coś się z tą głową dzieje. Ludzie tacy są bardzo często niespokojni, apatyczni, senni, jeśli były w przeszłości epizody depresyjne, ujawniają się, aż do stanów skrajnych. Węglowodany odpowiadają również za odpowiednią perystaltykę jelit, co jest bardzo ważne. Jeden z moich kolegów postanowił w szybkim czasie schudnąć. Zgubił 19 kg i przy okazji rozwinął ostrą niewydolność nerek.
Czy takie diety umożliwiają długookresowe utrzymanie wagi?
Absolutnie nie, efekt jo-jo jest tutaj bardzo szybki. Trzeba podkreślić, że narządem niezwykle wrażliwym na wahania wagi jest trzustka. U wielu pacjentów rozwija się po takich dietach ciężkie powikłanie, jakim jest cukrzyca. Początkowo jest to cukrzyca wymagającą doustnej farmakoterapii, ale prędzej czy później zmienia się w cukrzycę insulinozależną. Dlatego pamiętajmy, że każda dieta musi być poprowadzona przez specjalistę, a nie wyczytana w internecie czy książce kolejnego szamana. Poza tym sama dieta to za mało. Bardzo ważnym elementem jest trening. Zawsze powtarzam pacjentom, że marsz jest tani, w każdym domu znajdzie się rower, a pieniądze lepiej wydać dzisiaj na karnet na basen niż w przyszłości na leki kardiologiczne.
Rozmawiała: Urszula Rzeszutek
Redakcja magazynu Vege