Podatek od deszczu – ile i za co dokładnie zapłacimy?

Podatek od deszczu – ile i za co dokładnie zapłacimy?

Eko życie

Nawet kilkaset złotych rocznie mogą zapłacić właściciele domów jednorodzinnych, jeśli od stycznia 2021 roku wejdzie przygotowywany właśnie nowy podatek od deszczu. 

reklama

Podatki, czyli betonujesz – płacisz

Danina – jak zakłada projekt ustawy o inwestycjach przeciwdziałających skutkom suszy – będzie dotyczyć działek o powierzchni od 600 mkw., na których więcej niż połowę metrażu stanowi tak zwana powierzchnia trwale nieprzepuszczająca. Chodzi o grunt, na którym stoi budynek mieszkalny czy garaż, znajduje się droga dojazdowa lub wybrukowane betonową kostką podwórko. Od takiej właśnie „niewchłaniającej” wody powierzchni (jeśli wynosi ponad 51 proc. całej działki) właściciele będą płacić 1,50 zł za 1 mkw. rocznie.

Podatek od deszczu: liczy się każda beczka

Ile w efekcie zapłacimy? To nie jest do końca jasne. Ostateczna kwota podatku czy też „opłaty za zmniejszanie naturalnej retencji” zależeć będą od urzędników gminnych, którzy przy wyliczeniach mają brać pod uwagę, ile deszczówki uda nam się odzyskać z tak zwanego rocznego opadu dzięki różnego rodzaju urządzeniom retencyjnym. Mogą to być na przykład oczka wodne, stawy, dachy zielone (obsadzone trawą), nawet zwykłe beczki, do których łapiemy deszczówkę. 

podatek od deszczu
Obecnie opłatę retencyjną płacą właściciele nieruchomości o powierzchni 3,5 tys. mkw., jeśli zmniejszyli naturalną retencję, bo zabudowali ponad 70 proc. powierzchni biologicznie czynnej działki na obszarach nieobjętych systemem kanalizacji.

Zwiększyć retencję możemy również, zakładając ogród deszczowy. Jest to na przykład miejsce, do którego ścieka woda z rynny, wyłożone folią i specjalnym podłożem, na którym zasadzimy roślinny bagienne, takie jak turzyca sina, skrzyp zimowy, niezapominajka, kosaćce żółte lub syberyjskie, wiązówka błotna czy mięta nadwodna. Wszystkie one są w stanie zatrzymywać od kilku do kilkunastu procent opadów.

Podatek deszczowy: im więcej odzyskasz, tym mniej zapłacisz

Projekt ustawy zakłada, że jeśli na działce są zainstalowane urządzenia do retencjonowania wody o pojemności do 10 proc. odpływu rocznego, wysokość podatku będzie wynosić 0,90 zł za 1 mkw. na rok. Natomiast jeśli dysponujemy urządzeniami do odzyskiwania wody o pojemności od 10 do 30 proc. odpływu rocznego, podatek wyniesie 0,45 zł za 1 mkw. rocznie. Pytanie tylko, na jakiej podstawie urzędnicy będą określać wydolność naszych urządzeń retencyjnych i tak zwany roczny opad?

Jak przeliczać podatek od deszczu

Z wyliczeń Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, czyli jednego z autorów projektu ustawy, wynika,  że jeżeli mamy działkę o powierzchni 1000 mkw. i nie zainstalowaliśmy żadnych urządzeń do zbierania wody, wówczas opłata za zmniejszenie retencji wyniesie ok. 255 zł, natomiast jeżeli zamontujemy kilka beczek, które pozwolą łapać około 30 proc. opadów spływających z tej działki (z powierzchni nieprzepuszczalnych), wówczas opłata zmniejsza się dziesięciokrotnie i wyniesie ok. 25 zł. Jednak z wyliczeń ekspertów, którzy wzięli pod lupę projekt ustawy, wynika, że podatek od deszczu wyniesie średnio 1350 zł rocznie na gospodarstwo domowe.

I komu tu wierzyć? Prace nad proponowanym od nowego roku podatkiem wciąż trwają.

Opłatę możesz zmniejszyć, gdy zamiast betonozy, czyli szerokich chodników i podjazdów masz na swoim terenie: 

  • przepuszczalne powierzchnie chłonne 
  • porośnięte roślinnością (na przykład trawą)
  • oczka wodne
  • stawy
  • dachy zielone
  • ogrody deszczowe (rośliny, które „zatrzymują” wodę)
  • zbiorniki na wody opadowe (np. beczki)

TEKST: Mirosław Wesołowski  

ZDJĘCIA: Shutterstock

Zobacz także: Zbiorniki na deszczówkę – jak zdobyć dofinansowanie?
Zobacz także: Zbiorniki na deszczówkę – jak wybrać najlepszy?

Zobacz również