Biznes na wsi: jak założyć pasiekę i sprzedawać własny miód?

Weranda Country: Czy założenie niewielkiej pasieki jest proste? Ile to kosztuje i na co trzeba uważać? 

Arkadiusz Sadowski: Założenie pasieki na pierwszy rzut oka może wydawać się proste. Jeśli mamy odpowiedni kawałek ziemi, np. duży ogródek lub działkę i dużo chęci, to nasze koszty na początek wyniosą ok 7 tys. złotych. Za tę kwotę kupimy 5 uli z młodymi rodzinami oraz najprostsze urządzenia do miodobrań. Tyle wystarczy na początek. Ale tak naprawdę dopiero tu zaczyna się prawdziwa przygoda z pszczelarstwem. Nie chodzi bowiem wyłącznie o nakład finansowy, ale o to, ile włożymy trudu, zaangażowania i wiedzy w prowadzenie naszej nawet niewielkiej pasieki. 

Jeśli zależy nam, aby nasza przydomowa pasieka przetrwała więcej niż sezon musimy poświęcić wiele starań, aby pszczoły zachowały zdrowie i aby miały odpowiednie warunki do życia. W dzisiejszych czasach narażone  są na wiele chorób, które potrafią w błyskawicznym tempie unicestwić całe pszczele rodziny. 

Do walki z pasożytami zdecydowanie polecam naturalne środki. W tym celu warto łączyć różne ekologiczne metody przez cały rok, co jest na pewno dużo bardziej pracochłonne, ale skutkuje eliminacją pasożytów, bez uszczerbku na zdrowiu i kondycji pszczół, a także nie wpływa na jakość pozyskanego miodu.  Zadbajmy o to, aby na naszym kawałku ziemi rosły miododajne rośliny, aby pszczoły nie musiały ich szukać w dużej odległości od ula, a także unikajmy stosowania trujących środków ochrony roślin. 

Miejskie pszczoły – jakie korzyści przynoszą miejskie pasieki?

Moje pszczoły robią pyszny miód. Jak się wyróżnić na rynku, jak go sprzedać?

Jeśli mamy tylko kilka uli, to przy tak małej skali działania wspólnie z rodziną i przyjaciółmi… zjemy swoje pyszne plony. Wraz z rozwojem pasieki do kilkunastu czy kilkudziesięciu uli możemy liczyć na pozyskiwanie większej ilości miodu. Jeśli chcemy zarabiać, postawmy na jakość produktów. Jedynie te najlepsze, prawdziwe miody są w stanie podbić serca konsumentów, a renoma naszych produktów zapewni nam lokalnych klientów. Takich pasiek w naszym kraju jest wiele, lecz aby wyróżnić się na rynku ważny jest pomysł i dobrze zaplanowana strategia. Konsumenci w pierwszej kolejności szukają prawdziwego miodu, ale coraz częściej zwracają uwagę także na oryginalny, piękny design opakowań, różnorodność smaków, a to wymaga więcej zaangażowania i starań. 

Skąd wziął Pan pomysł na miody smakowe i co do miodu można dodać? W Polsce popularne były raczej miody czyste…

W Pasiekach Rodziny Sadowskich stworzyliśmy nowy trend na polskim rynku miodów. Mając doskonałe, naturalne miody chcieliśmy sprawić, aby były atrakcyjne nie tylko dla ich fanów, ale dla każdego, kto lubi pyszne smaki. Dlatego postanowiliśmy połączyć prawdziwy miód z suszonymi owocami i przyprawami. Tak powstały pierwsze miody z maliną, z czosnkiem i imbirem, z cynamonem czy z miętą. Teraz jeszcze odważniej komponujemy smaki, np. mamy niebieski miód ze spiruliną czy z tymiankiem i podbiałem. Miody smakowe to całkowicie nowa jakość. Sięgają po nie osoby, które do tej pory miód jadły okazjonalnie oraz, co nas bardzo cieszy, dzieci. Najbardziej lubią miód z truskawką czy z maliną. 

Ludzie kupią miód, ale czy zainteresują ich inne pszczele produkty jak pierzga, pyłek czy propolis. Czy mają świadomość ich wartości? 

Szczególnie teraz, w okresie pandemii, gdy tak wiele mówi się o odporności, zdrowa żywność i produkty pszczele zyskują na popularności. Ludzie interesują się pierzgą, pyłkiem i propolisem, bo to najcenniejsze, oprócz miodu, skarby z ula, które zasługują na miano prawdziwych superfoods. My postanowiliśmy łączyć je z miodem, proponujemy np. miód z pyłkiem i propolisem oraz pyłek w miodzie. 

Największy hit w Pana sklepie to…

Zdecydowanie miód z maliną, choć niedawno wprowadzony do naszej oferty miód z truskawką mocno konkuruje o popularność. Świeży, owocowy smak doskonale komponuje się z naturalną słodyczą miodu. Dostajemy mnóstwo wiadomości od uradowanych mam, które piszą nam o tym, jak ich pociechy wyjadają miód z maliną prosto ze słoika. Traktujemy to jako najlepszą rekomendację. 

Co by Pan powiedział człowiekowi, który marzy o kilku własnych ulach?

W życiu kieruję się założeniem, że marzenia są po to, żeby je spełniać! Pasieki Rodziny Sadowskich są tego najlepszym przykładem. Ja postanowiłem zaopiekować się tymi wspaniałymi owadami i teraz cieszę się z cudownych owoców ich pracy! Jeśli jednak mamy „pszczelarzyć” na pół gwizdka, to zdecydowanie zły pomysł. By pszczoły miały się u nas dobrze (a my z nimi), musimy im oddać całe serce!

Postaw domek do pszczół i zaproś je do swojego ogrodu