Luksusowo i... swojsko. Sielskie Sioło to miejsce stworzone do relaksu
Domy w PolsceDom stoi 12 metrów od jeziora. Ma swój pomost z… wanną, łódkę, wędzarnię, saunę w trzcinach, ba, nawet przycinarkę do cygar. Kto lubi, biega tu w szpilkach, kto woli luz – boso po trawie, bo w Tobołowie jest i luksusowo i swojsko.
Siedlisko na Podlasiu, w Tobołowie, Konrad kupił w latach 80. Chciał mieć działkę z dostępem do jeziora, na wakacje z rodziną. Na posesji były dom rolnika, obora, stodoła i suszarnia tytoniu. W tamtych czasach niemal na każdym podwórzu taka stała, bo region słynął z uprawy tej rośliny. Dekadę później w miejscu suszarni zbudował daczę. Urządził ją skromnie, wakacyjnie. Rodzina i tak spędzała czas na tarasie albo pływając po jeziorze, a do domu szła właściwie tylko spać. Minęły kolejne dwie dekady i wpadł na pomysł, aby go wynajmować. Potrzebny był nowy projekt. Zajął się nim sam, bo z zawodu jest architektem.
Ognisko i widok na jezioro
– Chciałem stworzyć ucywilizowaną przestrzeń nad jeziorem. Tak, aby w szpilkach można było dojść nad wodę po utwardzonym terenie. Oczywiście można i po trawie, bo trawa jest fajna, kiedy biega się po niej boso – śmieje się. Ze starego domu zostawił tylko ściany. Przy okazji powiększył kuchnię i dobudował jeszcze jedną łazienkę, tak aby każda sypialnia miała swoją.
W piwnicy zrobił kino domowe. Dodał ogromne przeszklenia. – To w sypialni ma 7 metrów i piękny widok na jezioro. Można powiedzieć, że rano się budzisz z nogami w trzcinach – opowiada.
Przemyślał nawet sprawę ogniska. Nie chciał paleniska na ziemi – szczapy płoną tu w metalowej misie, którą po skończonej imprezie przykrywa się pokrywą. Szukał też rozwiązania, aby oswoić ciemności, które zazwyczaj panują wokoło. Ustawił więc świecące w dół lampy, które nie przeszkadzają w nocy zwierzętom, a ułatwiają przemieszczanie się ludziom. Podobne pomysły widział w luksusowym resorcie w Maroku. Gościom najbardziej podoba się jednak wanna na pomoście. Kran zasilany jest ciepłą i zimną wodą z domu.
Latem goście się w niej chłodzą. Jesienią kąpią się we mgle. – Takie zbliżenie z naturą jest niesamowitym przeżyciem – mówi Konrad. – Kupiłem ją dawno temu w GS-ie. Ma nietypowy kształt, przypominający trumnę. Dzięki temu mieściło się w niej mało wody, a w czasach PRL-u to było ważne – dodaje. Aby kąpiel i odpoczynek na pomoście były kameralne, architekt wymyślił drewnianą ścianę od północy. Kiedy goście z pozostałych domów (są jeszcze dwa) wchodzą na swoje pomosty, widzą się, ale kiedy leniuchują, już nie.
Konrad jest miłośnikiem saunowania i morsowania. – Zbudowałem saunę z wielkim oknem, bo to cały cymes widzieć jezioro. Kiedy woda zamarza, wycinamy przerębel i można się ostudzić. Latem wskakuje się do jeziora albo chłodzi powietrzem, bujając na leżakach.
Z wędką czy teleskopem?
Co można robić nad wodą? – Najlepiej nic – śmieje się właściciel i zaczyna wyliczać: – Połowa gości to rowerzyści. Mamy tutaj rowery, ale oni przywożą swoje, profesjonalne, i szaleją wokół Wigier. Przyjeżdżają też miłośnicy wędkowania. Jak się z nimi rozmawia, nawet na moment nie spuszczają oka ze spławika. Dlatego każdy dom ma swoją łódź i wędki – dodaje. Poza tym są rowery wodne i deski sup. A jaka tu cisza, bo na Podlasiu i Suwalszczyźnie nie popływasz motorówką.
On sam najbardziej lubi moment, kiedy ptaki już śpią, bo wtedy słychać bicie własnego serca. Poleca nocne czytanie książek na pomoście. W czerwcu i lipcu słychać trzciniaki, a na cyplu, po drugiej stronie siedzą tysiące żab. Gdy się rozgadają, brzmią niesamowicie. Można obserwować też ścianę lasu za jeziorem – w promieniach słońca, o zmroku, z przebarwiającymi się liśćmi… A jaki spektakl daje tu księżyc! – To jest transcendentalne miejsce – mówi. Dlatego goście wracają.
Architekt pobudował już trzy domy i myśli o czwartym. O kolejnych atrakcjach dla gości też nie zapomina. Kto wie, może właśnie w tym momencie planuje obserwatorium astronomiczne, bo niebo nad jeziorem jest czyste i wolne od świateł.
Zobacz więcej zdjęć Sielskiego Sioła w galerii.
ZDJĘCIA: igor dziedzicki STYLIZACJA: Joanna Kowalczyk TEKST: beata Woźniak
Zobacz także: Nad morzem, ale w górach. Trzy Morza to sielska agroturystyka ze śniadaniowymi ucztami